Nasza znajomość z Martynką trwa już od jakiegoś czasu. Na początku urzekły nas ilustracje Marcela Marliera. Później wciągnęły kolejne przygody, szczególnie te, o których opowiada Wanda Chotomska. Martynki, która stworzył Gilbert Delahaye nie da się nie lubić. To dziewczynka urocza, rezolutna, grzeczna, mądra i wesoła. Skora do pomocy i mająca świetne pomysły, z których młody czytelnik może czerpać garściami. Przedstawia świat dziecka dzieciom, ale i rodzicom, w których też przecież wciąż gdzieś skrywa się mały człowiek.
Same opowiadania są napisane w sposób bardzo przystępny. Często przy okazji snucia bogatych historii tłumaczone są młodemu odbiorcy różne zagadnienia, dzięki którym otaczający go świat przestaje być aż tak skomplikowany. Zachęcają tym samym do samodzielnego odkrywania, sprawdzania, próbowania, wychodzenia na przeciw przygodzie, która się dziecku może przecież przydarzyć każdego dnia.
Na Fiołkowej półce stoi już kilka pozycji sygnowanych Martynkowym tytułem. Dzisiejszy wpis poświęcę jednej z nich, a będzie to
Martynka. Wielka księga przygód. 8 fascynujących opowiadań, tekst oryginalny Gilbert Delahaye, tekst polski Wanda Chotomska, ilustracje Marcel Marlier, wydawnictwo Papilon.
Jest to zbiór różnorodnych opowiadań, których główną bohaterką jest rzecz jasna Martynka, ale nie tylko. Na kartach tej książki spotkamy także jej rodzinę i przyjaciół: mamę, rodzeństwo, najlepszego kolegę Ludka, koleżankę Frankę i oczywiście ukochanego psa Pufka. U Martynki nie ma czasu na nudę, wokół przecież tyle się dzieje. Tyle jest do zobaczenia, tyle do poznania, tyle do zrobienia, a każda zabawa niesie ze sobą przy okazji mnóstwo pożytecznej wiedzy.