poniedziałek, 23 lutego 2015

Martynka czyli o przygodach uroczej dziewczynki

Nasza znajomość z Martynką trwa już od jakiegoś czasu. Na początku urzekły nas ilustracje Marcela Marliera. Później wciągnęły kolejne przygody, szczególnie te, o których opowiada Wanda Chotomska. Martynki, która stworzył Gilbert Delahaye nie da się nie lubić. To dziewczynka urocza, rezolutna, grzeczna, mądra i wesoła. Skora do pomocy i mająca świetne pomysły, z których młody czytelnik może czerpać garściami. Przedstawia świat dziecka dzieciom, ale i rodzicom, w których też przecież wciąż gdzieś skrywa się mały człowiek.

Same opowiadania są napisane w sposób bardzo przystępny. Często przy okazji snucia bogatych historii tłumaczone są młodemu odbiorcy różne zagadnienia, dzięki którym otaczający go świat przestaje być aż tak skomplikowany. Zachęcają tym samym do samodzielnego odkrywania, sprawdzania, próbowania, wychodzenia na przeciw przygodzie, która się dziecku może przecież przydarzyć każdego dnia.

Na Fiołkowej półce stoi już kilka pozycji sygnowanych Martynkowym tytułem. Dzisiejszy wpis poświęcę jednej z nich, a będzie to

Martynka. Wielka księga przygód. 8 fascynujących opowiadań, tekst oryginalny Gilbert Delahaye, tekst polski Wanda Chotomska, ilustracje Marcel Marlier, wydawnictwo Papilon.

Jest to zbiór różnorodnych opowiadań, których główną bohaterką jest rzecz jasna Martynka, ale nie tylko. Na kartach tej książki spotkamy także jej rodzinę i przyjaciół: mamę, rodzeństwo, najlepszego kolegę Ludka, koleżankę Frankę i oczywiście ukochanego psa Pufka. U Martynki nie ma czasu na nudę, wokół przecież tyle się dzieje. Tyle jest do zobaczenia, tyle do poznania, tyle do zrobienia, a każda zabawa niesie ze sobą przy okazji mnóstwo pożytecznej wiedzy.

czwartek, 12 lutego 2015

Parafrazując Strzałkowską czyli rośnie nam mała poetka

Siedzimy wieczorem całą Rodzinką w Fiołkowym pokoju, trwa budowanie z klocków Lego. A Dziecię zaczyna recytować:

"Gwałtu rety, co się dzieje?
Co tak tupie, co tak zieje?
Co tak biega już od rana?
A to onomatopeje!"

(Fiołkowa wersja wiersza M. Strzałkowskiej Gwałtu! Rety! Co się dzieje?!)

Następuje wymiana rodzicielskich spojrzeń i uśmiechów. Duma unosi nas aż pod sam sufit :) Po pochwałach Fiołkowy Tata pyta:

[T:] A ty pamiętasz, co to są te onomatopeje?
[F:] Tak. Biegające żołędzie!

Dla tych, którzy nie kojarzą - ilustracja z książki
Małgorzata Strzałkowska, Gimnastyka dla języka (i Polaka, i Anglika), Media Rodzina, Poznań 2004. O samej książce pisałam TU.

Pozdrawiamy Fiołkowo.

środa, 4 lutego 2015

Przechowywanie zabawek

Z każdą kolejną wizytą babć i dziadków, odwiedzinami w sklepie z zabawkami, prezentami z okazji i bez okazji zwiększa się ilość przedmiotów do przechowywania w dziecięcym pokoju. Począwszy od klocków (drewniane nie mogą przecież leżeć z plastikowymi), przez maskotki, a skończywszy na skarbach-drobiazgach... wszystko powinno mieć swoje miejsce, szczególnie, gdy przestrzeń w pokoju ograniczona. Z pomocą przychodzą wtedy różnego rodzaju pojemniki i pojemniczki: z materiału, tektury, metalu czy tworzyw sztucznych. Zima, choć jeszcze tak na dobrą sprawę się nie zaczęła, kiedyś w końcu się skończy, a na wiosnę już mamy zaplanowane przemeblowanie połączone z porządkami w Fiołkowym królestwie. Stąd moje internetowe poszukiwania inspiracji na przechowywanie właśnie. Pojemników mnóstwo, każdy znajdzie coś dla siebie, niezależnie od tego, jakie tworzywo jego zdaniem jest najbardziej odpowiednie i w jakim stylu czy wystroju utrzymany jest dziecięcy pokój. Ja szukałam połączenia funkcjonalności z estetyką i jakością, nieco mniej ważne było to, z czego dany pojemnik został wykonany. Oto, co spodobało mi się najbardziej:

Drewniana skrzynia
źródło obrazka