czwartek, 31 sierpnia 2017

Fiołkowy przegląd książkowy #1

Od dziś, każdego ostatniego dnia miesiąca, na Fiołkowym blogu pojawiać się będzie przegląd książkowy (głównie nowości i zapowiedzi) - najciekawszych według nas tytułów z różnych wydawnictw. Dla tych z Was, którzy z wyprzedzeniem planują zakupy być może okaże się on pomocny.


Sophie Guerrive, Dinozaur na tropie, przekład Rafał Witek, Wydawnictwo Bajka - tytuł będzie miał swą premierę 20 września 2017. "Lubisz detektywistyczne zagadki? [...] Szukasz książki, która będzie bawić przez długie godziny? Jeśli tak, chcemy ci kogoś przedstawić. To detektyw Dinozaur!"* Ta książka to bogata ilustracyjnie rozkładówka zachęcająca do poszukiwań postaci i przedmiotów. Więcej >KLIK<

Anouck Boisrobert, Louis Rigaut, W głębinach oceanu, tłumaczenie Maciej Byliniak, Wydawnictwo Dwie Siostry - książka typu pop-up. "Wejdź na pokład jachtu Oceano i wyrusz z nami w wielki rejs dookoła świata"* Więcej >KLIK<

Sophie Strady, W lesie, ilustracje Anouck Boisrobert, Louis Rigaut, tłumaczenie Maciej Byliniak, Wydawnictwo Dwie Siostry - książka typu pop-up. "Gdy otworzysz tę książkę, wyrośnie przed tobą las."* Więcej >KLIK<

Oliver Jeffers, O niezwykłym chłopcu, który pożerał książki, przekład Beata Hrycak, Wydawnictwo Format - to opowieść o chłopcu, który uwielbia książki, ale nie tak jak wszyscy. "Henio uwielbia je zjadać. Pożera je wszystkie jak leci"* Więcej >KLIK<

Anna Onichimowska, Będę biegać, ilustrator Ewa Poklewska-Koziełło, Wydawnictwo Literatura - opowieść chłopca o imieniu Maciek, który spędził jakiś czas w szpitalu, ale teraz znów może biegać. Więcej >KLIK<

Peter Spier, Ludzie, Wydawnictwo Muchomor - to książka, która "zabiera nas w zapierającą dech w piersiach trasę po całym świecie"* Swoją premierę będzie miała w listopadzie 2017. Więcej >KLIK<

Ludwig Hellmann, Opowieści o małej jabłonce. Jak drzewko stało się drzewem, ilustrator Justyna Hołubowska-Chrząszczak, Wydawnictwo Skrzat - jeden z tytułów z cyklu krótkich opowiadań przyrodniczych. O tym, jak z pestki niedbale rzuconego jabłka wyrosła piękna jabłonka. Więcej >KLIK<

Ludwig Hellmann, Opowieści o małej jabłonce. Jak wszystko się zaczęło - druga książka z wspomnianego wyżej cyklu. Więcej >KLIK<

Bohdan Butenko, Dziura, Wydawnictwo Zielona Sowa - "zabawne perypetie małej, szarej myszki, groźnego kota i dobrego psa"* Więcej >KLIK<

Fanny Joly, Pralinka nie daje za wygraną, tłumaczenie Magdalena Talar, Wydawnictwo Znak Emotikon - to opowieść o dziewczynce, która "niczego się nie boi, rozrabia, ma własne zdanie i zdobywa świat"* Więcej >KLIK<

[źródła okładek - strony wydawnictw - linki w opisach tytułów]

* cytaty pochodzą z opisów książek na stronach wydawnictw

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Tablica motywacyjna czyli dziecko też potrzebuje zachęty

Nie ma się co oszukiwać - żadne dziecko nie jest zawsze super-grzeczne, super-uczynne i super-posłuszne. Jak każdy może mieć gorszy dzień, może dopaść je chwilowy spadek koncentracji, rozkojarzenie lub po prostu będzie miało dzień pod tytułem nic-mi-się-nie-chce. I my jako rodzice powinniśmy w takich momentach wykazać się zrozumieniem, popartym jednak rozmową. By dziecko nie wzrastało w poczuciu, że jest w czymś nie dość dobre, by rozumiało, że nie zawsze funkcjonuje się na 100% i że każdemu, czy to dużemu czy małemu zdarzają się takie momenty, gdy potrzebna jest odrobina zachęty do dalszych konstruktywnych działań.

U nas sposobem na taką zachętę okazała się tablica motywacyjna.


Nasza ma tabelkę z podziałem na dni tygodnia praz rubrykę podsumowującą. Ma także już wypisane punkty, przy których dziecko zbiera naklejki - nic nie stoi jednak na przeszkodzę, by przy odrobinie modyfikacji mieć na ich miejscu takie obowiązki czy opis zachowań, na których nam najbardziej zależy. Przy każdym punkcie/zachowaniu/obowiązku można nakleić jeden z trzech symboli - na naszej tablicy są to: serduszko (super!), chmurka (średnio) i cytrynka (do poprawy...). Taki opis "nagród" do mnie przemówił, nie ma pośród nich bowiem żadnego, który mówiłby o tym, że dziecko robi coś źle, utwierdza za to w przekonaniu, że zawsze można się poprawić. My wypełniamy tabelkę zawsze na koniec dnia, ale na tyle wcześnie, żeby znaleźć czas na omówienie dziennych osiągnięć i wspólne znajdowanie rozwiązań, by poprawić to, co poprawy wymaga.

Muszę przyznać, że póki co u nas system się sprawdza. Bywa, że czasem o czymś Fiołkowi przypominam, ale tak jak dawniej bywały momenty buntu, gdy przychodziło do sprzątania pokoju czy odrabiania lekcji, tak teraz moja Córka utrzymuje w pokoju w ciągu dnia większy porządek, a gdy trzeba - sprząta. Łatwiej przychodzi jej także ścielenie łóżka czy ubieranie się oraz odnoszenie do kuchni naczyń po posiłkach. Jak będzie z lekcjami przekonamy się, gdy na dobre rozkręci się rok szkolny :) Najbardziej dumna jest z serduszek naklejanych przy "nauce" i "zachowaniu" i zauważyłam, że nagrodą dla niej jest samo owych najlepszych naklejek zbieranie. Myślę, że gdy będzie utrzymywany progres pomyślimy z Fiołkowym tatą nad jakąś dodatkową nagrodą-drobiazgiem, ale póki co cieszymy się z chęci naszego Dziecka, by nad sobą pracować, bo to będzie procentowało w przyszłości przede wszystkim dla niej samej.


A jak to wygląda u Was? Korzystacie z tablic motywacyjnych? A może macie inne sposoby wspomagające wychowanie Waszych pociech?

piątek, 25 sierpnia 2017

Nie siedź w domu czyli "O bardzo leniwym kocie" Franziski Biermann

Jako zaangażowani i rozważni rodzice dbamy o nasze Dzieci najlepiej jak potrafimy. Zapewniamy im warunki do wszechstronnego rozwoju, obserwujemy, by jak najlepiej ukierunkować drzemiący w pociechach potencjał, dbamy o to, by zdrowo jadły, odpowiednio długo spały i korzystały z uroków przebywania na świeżym powietrzu. W wszystkim staramy się znaleźć "złoty środek" i bardzo nie chcemy popadać w skrajności. Mimo to wciąż obserwuje się wśród coraz młodszych dzieciaków zapatrzenie w smartfony i całodzienne siedzenie w domu, najczęściej przed komputerem.

Fiołek ma pod tym względem jasno określone granice, może spędzić przed komputerem godzinę, dwa wybrane dni w tygodniu. I jej to wystarcza. Wciąż bardziej woli pojechać z nami na wieś, by założyć hodowlę ślimaków lub wyjść z koleżankami na plac zabaw, by bawić się w pilotów i obsługę lotniska. Nie muszę jej namawiać do wychodzenia z domu. Gdybym jednak musiała, pewnie częściej sięgałabym na przykład po tę książkę:


Franziska Biermann, O bardzo leniwym kocie, Wydawnictwo Alegoria, Warszawa 2010

Bohaterem tego opowiadania jest pewien kocur o imieniu Józef. Już na wstępie dowiadujemy się, że jest on zwierzęciem bardzo zapracowanym, a każdy jego plan dnia wypełniony jest po brzegi. Od godziny 10-ej rano aż do północy Józef skrupulatnie wypełnia kolejne zadania, by pod koniec dnia być zupełnie wykończonym. I nie było by w tym nic nieodpowiedniego, gdyby nie fakt, że Józef robi to wszystko nie schodząc z ukochanej sofy!


środa, 23 sierpnia 2017

Świat widziany oczami dziecka czyli trochę Fiołkowych fotografii

Wakacje 2017 upływają nam pod znakiem wycieczek. Mamy już za sobą kilka zwiedzonych miast i miejsc, a przed sobą - jeśli pogoda dopisze - przynajmniej jeszcze dwie wyprawy. I w tym roku aparat na nasze wojaże zabieram już nie tylko ja i Fiołkowy tata, ale również Fiołek, która stała się na początku wakacji szczęśliwą posiadaczką własnego sprzętu - małego aparatu kompaktowego. Nie raz słyszałam od niej prośby, by użyczyć jej własnego aparatu, który był dla niej zdecydowanie za duży i za ciężki (choć zwykle ulegałam i po prostu pomagałam jej w obsłudze i przytrzymywałam go, gdy robiła zdjęcia). Nie chcieliśmy z Fiołkowym tatą gasić jej rodzącego się zamiłowania do fotografowania problemami natury "technicznej", dlatego podjęliśmy wspólną decyzję, że po ukończeniu przez Fiołka pierwszej klasy sprezentujemy jej aparat na miarę jej dziecięcych rączek. I muszę przyznać, że był to zakup trafiony i udany. Zresztą - niech zdjęcia przemówią same za siebie.

Ogród Botaniczny w Lublinie






Kozłówka (koło Lubartowa)




Zamość





Zamek Krzyżtopór w Ujeździe





Na zakończenie dodam, że jedyne co ze zdjęciami autorstwa Fiołka zrobiłam na potrzeby bloga, to naniosłam znak wodny. Nie poddałam ich żadnym obróbkom, nie kadrowałam. To zupełnie "surowy" materiał od mojej Córeczki, z której jestem - pisząc nieskromnie - niewymiernie dumna :)

środa, 2 sierpnia 2017

"Podróż na jednej nodze" Małgorzaty Strzałkowskiej czyli przygody pewnego ślimaczka

Zdradziłam Wam już, że Fiołek lubi czytać zarówno opowiadania jak i wiersze skierowane do dzieci. Lubi także, a ja razem z nią jeszcze jedną formę tekstu literackiego, jaką jest opowiadanie pisane wierszem. Z jednej strony znajdujemy w nich ciekawe przygody i historie jakie przytrafiają się głównemu bohaterowi, z drugiej możemy cieszyć się melodyjnością i plastycznością języka polskiego zawartą w rymach. jednym z przykładów jest taka oto książka:


Małgorzata Strzałkowska, Podróż na jednej nodze, ilustracje Marcin Bruchnalski, Wydawnictwo Bajka, 2014

Bohaterem tego wierszowanego opowiadania jest ślimaczek Jaś, który otrzymuje pewnego dnia list od swej cioci z zaproszeniem na imieniny. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Jaś mieszka na łące, a ciocia nad samym morzem. Pierwsze co przychodzi ślimaczkowi do głowy to to, że nie może iść na piechotę, bo jak wiadomo potrzebowałby wtedy bardzo dużo czasu (a imieniny już następnego dnia). Drugie to to, jak on "biedny da sobie radę?"*



Jaś jednak wcale nie ma zamiaru się poddawać. Postanawia wyruszyć w podróż nad morze do cioci korzystając z przeróżnych środków transportu. Swoją wycieczkę rozpoczyna na pędzącym niczym wiatr rowerze, później korzysta z uroków podróżowania między innymi traktorem, autobusem, tramwajem, polewaczką czy wozem strażackim. Ale nie tylko i to jest właśnie w przygodzie ślimaczka takie ekscytujące, że co chwilę może cieszyć się jazdą na wciąż nowych środkach lokomocji.