niedziela, 8 października 2017

Fiołkowy przegląd książkowy #2

Wpis nieco spóźniony, ale u Nas wrzesień upłynął pod znakiem całkowitego "niedoczasu". Zapraszam jednak serdecznie na kolejny przegląd.



Andrzej Żak, List gończy, ilustracje Bohdan Butenko, Wydawnictwo Akapit Press, premiera: 11.10.2017 - znacie Kapelusz Kapitana Drake'a i Amarillę i weekend w kapeluszu ? List gończy jest kontynuacją tych historii - "Czy to możliwe, by władca piorunów Vaclav Tesla oraz noblista Samuel Watt teleportowali się w czasie i postanowili zostać piratami? Ich śladem rusza nadinspektor Eastwood, a trop prowadzi do wiktoriańskiego Londynu." - brzmi intrygująco, prawda? [info o książce >KLIK< ]

Jan Brzechwa, Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Teatrzyki, ilustrowała Magdalena Kozieł-Nowak, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, premiera: 11.10.2017 - czwarty tom, po Wierszach, Bajkach i Panu Kleksie, zawierający tym razem utwory sceniczne, np. Bajki Samograjki czy Księżniczkę na ziarnku grochu napisaną dla Teatru Lalek [info o książce >KLIK< ]

Sylabolatorium czyli leksykon małego erudyty, ilustracje Paweł Pawlak, Wydawnictwo Egmont, premiera: 25.10.2017 - autorami tej książki są między innymi Zofia Stanecka, Justyna Bednarek, Agnieszka Frączek oraz prof. Jerzy Bralczyk - stworzyli oni leksykon interesujących słów dla wszystkich ciekawych świata dzieci (i nie tylko) [info o książce >KLIK< ]

David McKee, Elmer i wyjątkowy dzień oraz Elmer i wyścig, Wydawnictwo Papilon, premiera: 25.10.2017 - kolejne przygody rezolutnego słonia w kratkę [info o książkach TU i TU]

Przemysław Wechterowicz, Czy ktoś widział zajączka?, ilustracje Nikola Kucharska, Wydawnictwo Media Rodzina, premiera: 30.10.2017 - opowieść o poszukiwania małego Zajączka, w które angażują się zwierzęta z całego lasu. Jeśli polubiliście Proszę mnie przytulić i Uśmiech dla żabki to myślę, że i Zajączek wzbudzi waszą sympatię [info o książce >KLIK< ]

Ciekawe NOWOŚCI:

Ellen Surrey, Pięknie dziękuję, Wydawnictwo Babaryba - książka dla najmłodszych o mocy słowa dziękuję [info o książce >KLIK< ]

Tytus Brzozowski, Miastonauci, Wydawnictwo Babaryba - książka obrazkowa (art.-book) pobudzająca dziecięcą wyobraźnię i przybliżająca architekturę wielu polskich miast [info o książce >KLIK< ]

William Potter, Absolutnie fantastyczne łamigłówki, Wydawnictwo Siedmioróg - książka przeznaczona dla dzieci 7+ wypełniona po brzegi łamigłówkami językowymi i matematycznymi, obrazkami typu "znajdź różnice" i wieloma innymi propozycjami dla ćwiczenia umysłu. Z nią dziecko nie będzie się nudzić [info o książce >KLIK< ]

czwartek, 14 września 2017

Piękny język polski czyli propozycja od Małgorzaty Strzałkowskiej

Nie raz na łamach bloga wspominałam, że odkąd w nasze ręce wpadł pierwszy tytuł od pani Małgorzaty Strzałkowskiej wszyscy przepadliśmy i od tamtej pory jednym tchem wymieniamy ją pośród ulubionych twórców piszących dla dzieci. Mamy taki - wciąż realizowany - plan, by skompletować wszystko, co wyszło spod jej pióra, co oczywiście będzie na tyle uniwersalne pod względem wieku czytelnika, by sięgać po to zarówno teraz, jak i za kilka lat. Taką książką bez dwóch zdań jest ta, którą przedstawię w dzisiejszym wpisie.


Małgorzata Strzałkowska, Dawniej czyli drzewiej, ilustracje Adam Pękalski, Wydawnictwo Bajka, Warszawa 2015

"Słowa, słowa, słowa... Jedne żyją w naszym języku bardzo długo, nawet przez wieki, choć czasem zmieniają znaczenie. Zamiast nich pojawiają się inne, dotąd nieznane. A jeszcze inne znikają, czyli odchodzą do lamusa..."* - tak swoją książkę Małgorzata Strzałkowska zaczyna. Bo jest to książka o słowach, o bogactwie form i znaczeń w naszym języku ojczystym, o tym, jak język polski się zmieniał. Każdy wybrany prze autorkę wyraz opisany jest w sposób prosty i przystępny dla młodszego odbiorcy, a jednocześnie nie są to suche, słownikowe definicje. Treść jest z jednej strony na tyle zwięzła, by nie znudzić, a z drugiej tak zgrabnie i ciekawie przedstawiona, że myślę, iż młody Czytelnik z łatwością zapamięta, jeśli nie wszystkie, to z pewnością niektóre dawne znaczenia polskich słów.

sobota, 9 września 2017

Humor dla dzieci czyli "Zając" Doroty Gellner

Lubimy z Fiołkiem, gdy czasem wspólna lektura przynosi nam chwilę wytchnienia. Owszem, ponad wszystko cenię sobie książki mające wymiar edukacyjny, opisujące wartości, którymi należy się w życiu kierować, w odpowiedni dla dziecka sposób opowiadające o rzeczach trudnych. Lubię, gdy są pięknie napisane i ciekawie zilustrowane. Ale uważam także, że każdemu należy się swego rodzaju odskocznia od poważnych tematów (choć wciąż opisywanych z myślą o dziecięcej percepcji) i odrobina humoru zawartego w lekkiej lekturze. Tą całkiem sporą "odrobinę" znalazłyśmy w książce Doroty Gellner.


Dorota Gellner, Zając, Wydawnictwo Bajka, Warszawa 2010

Zając to zbiór humorystycznych dialogów prowadzonych głównie pomiędzy tytułowym bohaterem a dzieckiem, czasem uczestnikiem zabawnych rozmówek jest narzeczona Zająca, napotkana żaba, a nawet kapusta. W samych dialogach pełno jest nietypowych zwrotów myślowych - trudno się domyślić jak zakończy się rozmowa prowadzona przez zająca. Jest on bowiem zwierzakiem obdarzonych nietuzinkowym sposobem myślenia, lekko oderwanym od rzeczywistości, ale i spostrzegawczym, a już na pewno przezabawnym.



To książka do pośmiania się we wspólnym gronie oraz do wyrobienia sobie własnego poczucia humoru - u nas każdy miał swoją ulubiona historyjkę, czasem niekoniecznie śmiał się do rozpuku z tych, które najbardziej podobały się innym. I to jest fajne.


Myślę, że można ją także wykorzystać do nauki czytania z podziałem na role. In plus znów ilustracje, których autorem jest Piotr Rychel- niebanalne, utrzymane w nieco szalonej konwencji. My jesteśmy na tak :)


Dla zainteresowanych: notka o autorce TU, strona ilustratora >KLIK<

czwartek, 31 sierpnia 2017

Fiołkowy przegląd książkowy #1

Od dziś, każdego ostatniego dnia miesiąca, na Fiołkowym blogu pojawiać się będzie przegląd książkowy (głównie nowości i zapowiedzi) - najciekawszych według nas tytułów z różnych wydawnictw. Dla tych z Was, którzy z wyprzedzeniem planują zakupy być może okaże się on pomocny.


Sophie Guerrive, Dinozaur na tropie, przekład Rafał Witek, Wydawnictwo Bajka - tytuł będzie miał swą premierę 20 września 2017. "Lubisz detektywistyczne zagadki? [...] Szukasz książki, która będzie bawić przez długie godziny? Jeśli tak, chcemy ci kogoś przedstawić. To detektyw Dinozaur!"* Ta książka to bogata ilustracyjnie rozkładówka zachęcająca do poszukiwań postaci i przedmiotów. Więcej >KLIK<

Anouck Boisrobert, Louis Rigaut, W głębinach oceanu, tłumaczenie Maciej Byliniak, Wydawnictwo Dwie Siostry - książka typu pop-up. "Wejdź na pokład jachtu Oceano i wyrusz z nami w wielki rejs dookoła świata"* Więcej >KLIK<

Sophie Strady, W lesie, ilustracje Anouck Boisrobert, Louis Rigaut, tłumaczenie Maciej Byliniak, Wydawnictwo Dwie Siostry - książka typu pop-up. "Gdy otworzysz tę książkę, wyrośnie przed tobą las."* Więcej >KLIK<

Oliver Jeffers, O niezwykłym chłopcu, który pożerał książki, przekład Beata Hrycak, Wydawnictwo Format - to opowieść o chłopcu, który uwielbia książki, ale nie tak jak wszyscy. "Henio uwielbia je zjadać. Pożera je wszystkie jak leci"* Więcej >KLIK<

Anna Onichimowska, Będę biegać, ilustrator Ewa Poklewska-Koziełło, Wydawnictwo Literatura - opowieść chłopca o imieniu Maciek, który spędził jakiś czas w szpitalu, ale teraz znów może biegać. Więcej >KLIK<

Peter Spier, Ludzie, Wydawnictwo Muchomor - to książka, która "zabiera nas w zapierającą dech w piersiach trasę po całym świecie"* Swoją premierę będzie miała w listopadzie 2017. Więcej >KLIK<

Ludwig Hellmann, Opowieści o małej jabłonce. Jak drzewko stało się drzewem, ilustrator Justyna Hołubowska-Chrząszczak, Wydawnictwo Skrzat - jeden z tytułów z cyklu krótkich opowiadań przyrodniczych. O tym, jak z pestki niedbale rzuconego jabłka wyrosła piękna jabłonka. Więcej >KLIK<

Ludwig Hellmann, Opowieści o małej jabłonce. Jak wszystko się zaczęło - druga książka z wspomnianego wyżej cyklu. Więcej >KLIK<

Bohdan Butenko, Dziura, Wydawnictwo Zielona Sowa - "zabawne perypetie małej, szarej myszki, groźnego kota i dobrego psa"* Więcej >KLIK<

Fanny Joly, Pralinka nie daje za wygraną, tłumaczenie Magdalena Talar, Wydawnictwo Znak Emotikon - to opowieść o dziewczynce, która "niczego się nie boi, rozrabia, ma własne zdanie i zdobywa świat"* Więcej >KLIK<

[źródła okładek - strony wydawnictw - linki w opisach tytułów]

* cytaty pochodzą z opisów książek na stronach wydawnictw

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Tablica motywacyjna czyli dziecko też potrzebuje zachęty

Nie ma się co oszukiwać - żadne dziecko nie jest zawsze super-grzeczne, super-uczynne i super-posłuszne. Jak każdy może mieć gorszy dzień, może dopaść je chwilowy spadek koncentracji, rozkojarzenie lub po prostu będzie miało dzień pod tytułem nic-mi-się-nie-chce. I my jako rodzice powinniśmy w takich momentach wykazać się zrozumieniem, popartym jednak rozmową. By dziecko nie wzrastało w poczuciu, że jest w czymś nie dość dobre, by rozumiało, że nie zawsze funkcjonuje się na 100% i że każdemu, czy to dużemu czy małemu zdarzają się takie momenty, gdy potrzebna jest odrobina zachęty do dalszych konstruktywnych działań.

U nas sposobem na taką zachętę okazała się tablica motywacyjna.


Nasza ma tabelkę z podziałem na dni tygodnia praz rubrykę podsumowującą. Ma także już wypisane punkty, przy których dziecko zbiera naklejki - nic nie stoi jednak na przeszkodzę, by przy odrobinie modyfikacji mieć na ich miejscu takie obowiązki czy opis zachowań, na których nam najbardziej zależy. Przy każdym punkcie/zachowaniu/obowiązku można nakleić jeden z trzech symboli - na naszej tablicy są to: serduszko (super!), chmurka (średnio) i cytrynka (do poprawy...). Taki opis "nagród" do mnie przemówił, nie ma pośród nich bowiem żadnego, który mówiłby o tym, że dziecko robi coś źle, utwierdza za to w przekonaniu, że zawsze można się poprawić. My wypełniamy tabelkę zawsze na koniec dnia, ale na tyle wcześnie, żeby znaleźć czas na omówienie dziennych osiągnięć i wspólne znajdowanie rozwiązań, by poprawić to, co poprawy wymaga.

Muszę przyznać, że póki co u nas system się sprawdza. Bywa, że czasem o czymś Fiołkowi przypominam, ale tak jak dawniej bywały momenty buntu, gdy przychodziło do sprzątania pokoju czy odrabiania lekcji, tak teraz moja Córka utrzymuje w pokoju w ciągu dnia większy porządek, a gdy trzeba - sprząta. Łatwiej przychodzi jej także ścielenie łóżka czy ubieranie się oraz odnoszenie do kuchni naczyń po posiłkach. Jak będzie z lekcjami przekonamy się, gdy na dobre rozkręci się rok szkolny :) Najbardziej dumna jest z serduszek naklejanych przy "nauce" i "zachowaniu" i zauważyłam, że nagrodą dla niej jest samo owych najlepszych naklejek zbieranie. Myślę, że gdy będzie utrzymywany progres pomyślimy z Fiołkowym tatą nad jakąś dodatkową nagrodą-drobiazgiem, ale póki co cieszymy się z chęci naszego Dziecka, by nad sobą pracować, bo to będzie procentowało w przyszłości przede wszystkim dla niej samej.


A jak to wygląda u Was? Korzystacie z tablic motywacyjnych? A może macie inne sposoby wspomagające wychowanie Waszych pociech?

piątek, 25 sierpnia 2017

Nie siedź w domu czyli "O bardzo leniwym kocie" Franziski Biermann

Jako zaangażowani i rozważni rodzice dbamy o nasze Dzieci najlepiej jak potrafimy. Zapewniamy im warunki do wszechstronnego rozwoju, obserwujemy, by jak najlepiej ukierunkować drzemiący w pociechach potencjał, dbamy o to, by zdrowo jadły, odpowiednio długo spały i korzystały z uroków przebywania na świeżym powietrzu. W wszystkim staramy się znaleźć "złoty środek" i bardzo nie chcemy popadać w skrajności. Mimo to wciąż obserwuje się wśród coraz młodszych dzieciaków zapatrzenie w smartfony i całodzienne siedzenie w domu, najczęściej przed komputerem.

Fiołek ma pod tym względem jasno określone granice, może spędzić przed komputerem godzinę, dwa wybrane dni w tygodniu. I jej to wystarcza. Wciąż bardziej woli pojechać z nami na wieś, by założyć hodowlę ślimaków lub wyjść z koleżankami na plac zabaw, by bawić się w pilotów i obsługę lotniska. Nie muszę jej namawiać do wychodzenia z domu. Gdybym jednak musiała, pewnie częściej sięgałabym na przykład po tę książkę:


Franziska Biermann, O bardzo leniwym kocie, Wydawnictwo Alegoria, Warszawa 2010

Bohaterem tego opowiadania jest pewien kocur o imieniu Józef. Już na wstępie dowiadujemy się, że jest on zwierzęciem bardzo zapracowanym, a każdy jego plan dnia wypełniony jest po brzegi. Od godziny 10-ej rano aż do północy Józef skrupulatnie wypełnia kolejne zadania, by pod koniec dnia być zupełnie wykończonym. I nie było by w tym nic nieodpowiedniego, gdyby nie fakt, że Józef robi to wszystko nie schodząc z ukochanej sofy!


środa, 23 sierpnia 2017

Świat widziany oczami dziecka czyli trochę Fiołkowych fotografii

Wakacje 2017 upływają nam pod znakiem wycieczek. Mamy już za sobą kilka zwiedzonych miast i miejsc, a przed sobą - jeśli pogoda dopisze - przynajmniej jeszcze dwie wyprawy. I w tym roku aparat na nasze wojaże zabieram już nie tylko ja i Fiołkowy tata, ale również Fiołek, która stała się na początku wakacji szczęśliwą posiadaczką własnego sprzętu - małego aparatu kompaktowego. Nie raz słyszałam od niej prośby, by użyczyć jej własnego aparatu, który był dla niej zdecydowanie za duży i za ciężki (choć zwykle ulegałam i po prostu pomagałam jej w obsłudze i przytrzymywałam go, gdy robiła zdjęcia). Nie chcieliśmy z Fiołkowym tatą gasić jej rodzącego się zamiłowania do fotografowania problemami natury "technicznej", dlatego podjęliśmy wspólną decyzję, że po ukończeniu przez Fiołka pierwszej klasy sprezentujemy jej aparat na miarę jej dziecięcych rączek. I muszę przyznać, że był to zakup trafiony i udany. Zresztą - niech zdjęcia przemówią same za siebie.

Ogród Botaniczny w Lublinie






Kozłówka (koło Lubartowa)




Zamość





Zamek Krzyżtopór w Ujeździe





Na zakończenie dodam, że jedyne co ze zdjęciami autorstwa Fiołka zrobiłam na potrzeby bloga, to naniosłam znak wodny. Nie poddałam ich żadnym obróbkom, nie kadrowałam. To zupełnie "surowy" materiał od mojej Córeczki, z której jestem - pisząc nieskromnie - niewymiernie dumna :)

środa, 2 sierpnia 2017

"Podróż na jednej nodze" Małgorzaty Strzałkowskiej czyli przygody pewnego ślimaczka

Zdradziłam Wam już, że Fiołek lubi czytać zarówno opowiadania jak i wiersze skierowane do dzieci. Lubi także, a ja razem z nią jeszcze jedną formę tekstu literackiego, jaką jest opowiadanie pisane wierszem. Z jednej strony znajdujemy w nich ciekawe przygody i historie jakie przytrafiają się głównemu bohaterowi, z drugiej możemy cieszyć się melodyjnością i plastycznością języka polskiego zawartą w rymach. jednym z przykładów jest taka oto książka:


Małgorzata Strzałkowska, Podróż na jednej nodze, ilustracje Marcin Bruchnalski, Wydawnictwo Bajka, 2014

Bohaterem tego wierszowanego opowiadania jest ślimaczek Jaś, który otrzymuje pewnego dnia list od swej cioci z zaproszeniem na imieniny. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Jaś mieszka na łące, a ciocia nad samym morzem. Pierwsze co przychodzi ślimaczkowi do głowy to to, że nie może iść na piechotę, bo jak wiadomo potrzebowałby wtedy bardzo dużo czasu (a imieniny już następnego dnia). Drugie to to, jak on "biedny da sobie radę?"*



Jaś jednak wcale nie ma zamiaru się poddawać. Postanawia wyruszyć w podróż nad morze do cioci korzystając z przeróżnych środków transportu. Swoją wycieczkę rozpoczyna na pędzącym niczym wiatr rowerze, później korzysta z uroków podróżowania między innymi traktorem, autobusem, tramwajem, polewaczką czy wozem strażackim. Ale nie tylko i to jest właśnie w przygodzie ślimaczka takie ekscytujące, że co chwilę może cieszyć się jazdą na wciąż nowych środkach lokomocji.

piątek, 28 lipca 2017

Od stycznia do grudnia czyli "12 miesięcy" Marcina Brykczyńskiego

Lubimy czasem z Fiołkiem zrobić przerwę od prozy dla dzieci. Sięgamy wtedy chociażby po TAKIE książki, ale najbardziej lubianą przez nas odskocznią od opowiadań są wiersze. Fiołek ma swoich ulubionych pisarzy - Jana Brzechwę i Wandę Chotomską czyli można rzec - klasykę :) Sięgamy także po współczesnych autorów tworzących dla najmłodszych. Tym razem wybrałyśmy:

strona tytułowa

Marcin Brykczyński, 12 miesięcy, ilustrowała Ewa Poklewska-Koziełło, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2015

Propozycja od Marcina Brykczyńskiego to zbiór melodyjnych i subtelnych wierszy podzielony na... miesiące. Każdemu z nich autor poświęcił jeden utwór na osobnej stronie. Każdy wiersz składa się z czterech czterowersowych strof, wypełnionych po brzegi rymami i każdy w przystępny dla Dziecka sposób przybliża charakterystykę danego miesiąca.

W wierszach znajdziemy opisy towarzyszących poszczególnym miesiącom zjawisk atmosferycznych, zmian zachodzących w przyrodzie i w najbliższym otoczeniu każdego z nas, ale także propozycje spędzania wolnego czasu. Mali Czytelnicy dowiedzą się dzięki nim kiedy na szybach można znaleźć tajemnicze obrazki, a kiedy zaczynają się roztopy; w którym miesiącu wracają do kraju bociany, a w którym mamy najdłuższy dzień; który miesiąc najlepszy jest na wypoczynek nad wodą, a który na rozpoczęcie żniw; kiedy najlepiej zbierać opadłe kasztany, a kiedy grzyby w lesie; jakie miesiące nęcą wszystkimi odcieniami zieleni, a kiedy świat zaczyna się złocić i czerwienić.

wtorek, 18 lipca 2017

"Orkiestra krowy Zosi" czyli trochę o odmienności i tolerancji

Człowiek jest zbiorem cech. Możemy być nieśmiali, mili, spontaniczni, pedantyczni, pomysłowi, skryci, empatyczni. Przykładów tyle i ludzi na świecie. Także mały człowiek jest takim zbiorem. I na początku jego drogi przez życie to właśnie my - rodzice - mamy bardzo ważną misję do wykonania. Jest nią wychowanie dobrego człowieka. I ja, i pewnie każdy rodzic chce, by jego dziecko rosło w poczuciu własnej wartości, miało zapewniony spokojny rozwój i otrzymywało jak najwięcej możliwości do odkrywania swoich pasji. Chcemy także, by potrafiło się dzielić, umiało współczuć, pomagać, by było otwarte na świat i ludzi. A także by było tolerancyjne i na wszelkie odmienności spoglądało przez pryzmat szacunku do drugiego człowieka. Ja uważam siebie za osobę tolerancyjną właśnie i tego staram się uczyć Fiołka - nie poprzez wkładanie jej do głowy regułek i definicji, ale służąc własnym przykładem. Bywa, że posiłkuje się przykładami nie tylko z mojego życia, ale i tymi z książek dedykowanych dzieciom. Jednym z tytułów, który stał się zaczątkiem rozmowy o tolerancji był ten wybrany przeze mnie do dzisiejszego wpisu.


Geoffroy de Pennart, Orkiestra krowy Zosi, tłumaczył Michał Radziwiłł, Wydawnictwo Muchomor, Warszawa 2016.

Zosia jest bardzo muzykalną krową. Lubi śpiewać i występować przed rodziną i przyjaciółmi. Kiedy dowiaduje się o konkursie dla orkiestr i zespołów muzycznych postanawia spróbować swoich sił. Wyjeżdża do dużego miasta, żeby poszukać orkiestry dla siebie. Wydawało by się, że nie będzie to trudne dla kogoś, przed kim muzyka nie ma tajemnic. Rzeczywistość okazuje się jednak zupełnie inna.

czwartek, 13 lipca 2017

Z zegarkiem w ręku czyli "Szczęśliwi czas liczą" Marcina Pałasza

Dzieci uczą się każdego dnia. Powiększają zasób słownictwa, odkrywają nowe umiejętności, podpatrują rodziców lub starsze rodzeństwo, obserwują przyrodę, czytają, słuchają, oglądają, zadają miliony pytań. Pisząc skrótowo - rozwijają swoje cechy indywidualne i społeczne. Każdego dnia i na każdym niemal kroku. Dobrze, gdy taka nauka odbywa się poprzez zabawę, gdy jest poparta przykładami, gdy można przy okazji bezpiecznie z dzieckiem poeksperymentować - wykorzystując skojarzenia, obrazy czy proste konstrukcje, które dziecko może także wykonać samodzielnie. Wtedy wiedza szybciej zadomawia się w małych główkach i na stałe znajduje w nich sobie miejsce.

U nas na "tapecie" nauka posługiwania się zegarkiem na wskazówki. Kiedy tylko mogę, staram się znaleźć dla Fiołka choć jedną książkę, która przybliżałaby ważną dla nas w danym momencie tematykę. W przypadku tego, co związane z czasem i zegarkami pojawiła się u nas taka oto pozycja:


Marcin Pałasz, Szczęśliwi czas liczą! czyli to i owo o czasie i zegarach, ilustracje Artur Nowicki, Wydawnictwo BIS, Warszawa 2015

Bohaterami książki są Tosia i Antek oraz ich rodzice spędzający wakacyjny czas nad morzem. Tosia ma dylemat czy zostać baletnicą czy stewardesą, a Antek nie darowałby sobie, gdyby przegapił obiad. Jak wszystkie dzieci, także te z opowiadania Marcina Pałasza uwielbiają się bawić. Ale pomiędzy kąpielami w morzu a harcami na plaży znajdują także czas - nie bez pomocy rodziców - na trochę nauki. Pożytecznej nauki, bo tej o czasie właśnie i zegarach.

wtorek, 11 lipca 2017

"Jak przekręcać i przeklinać" Michała Rusinka czyli zabawa słowami na wesoło

Na Fiołkowej półce zagościła ostatnio nowa książka - Wierszyki domowe Michała Rusinka (będzie o niej osobny wpis). Fiołek wybrała ją sobie samodzielnie z półki w księgarni Świat Książki. I nie był to bynajmniej wybór przypadkowy. Wcześniej spodobała jej się inna książka tego autora - przyniesiona z biblioteki:

[źródło obrazka]

Michał Rusinek, Jak przekręcać i przeklinać, ilustracje Joanna Rusinek, Znak Emotikon, Kraków 2016.

Jest to zabawny zbiór wierszy, w które autor zgrabnie wplótł bardzo nietypowe przekręty i przekleństwa, jakie padły z ust dzieci. Dziecięce wyobraźnie nie zna bowiem granic i - jak się okazuje - pozwala na wesołą zabawę także słowem (często zupełnie nieświadomą). A ta zabawa z kolei w odpowiednich rękach może stać się doskonałym materiałem na wiersze dla dzieci.


wtorek, 23 maja 2017

"Szczęka Alfreda" czyli wesołe poszukiwania

Znacie wydawnictwo Dwie Siostry? Tym z Was, którzy są na bieżąco z literaturą dziecięcą z pewnością nie trzeba go przedstawiać. Tym, którzy go nie znają polecam ich stronę -> KLIK Ja o wydawnictwie słyszałam nie raz, ale dopiero niedawno udało mi się poznać je "od środka". Stało się to, gdy do Naszego domu z biblioteki przywędrowała Szczęka Alfreda.


Jon i Tucker Nichols, Szczęka Alfreda, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2016.

Już sam tytuł przykuwa uwagę, a kiedy zajrzy się do książki jest jeszcze ciekawiej. Szczęka Alfreda bowiem to wydawnictwo wypełnione ogromną ilością przedmiotów - bardziej lub mniej oczywistych, ale bez wątpienia wywołujących uśmiech - pośród których mały czytelnik ma odnaleźć zaginioną szczękę właśnie. Tekstu w książce niewiele, ale mając przed oczami taką mnogość kształtów i barw nie odczuwa się jego braku.



Tego, że poszukiwania własności Alfreda wciągną Fiołka byłam pewna w chwili, gdy wzięła książkę do ręki (na jej twarzy maluje się wtedy jedyny w swym rodzaju uśmiech). Nie spodziewałam się jednak, że i dla mnie - osoby dorosłej - będzie to taka dobra zabawa. Dlatego właśnie z czystym sumieniem mogę polecić ten tytuł do wspólnego spędzania czasu z książką, niekoniecznie taką do czytania. I one są potrzebne, szczególnie, gdy są tak oryginalne i pomysłowe.


Pozdrawiamy.

niedziela, 22 stycznia 2017

Znajdź mnie! czyli bawimy się z Flying Tiger

Ostatni tydzień minął nam niestety pod znakiem choroby. Zarówno Fiołka, jak i mojej. Taki układ nie należy do najszczęśliwszych, szczególnie, gdy ma się tylko siebie nawzajem (jako, że jedyna zdrowa osoba musiała być w pracy), ale dałyśmy radę. Czas choroby to także wyzwanie pod względem jego zagospodarowania, wymyślania zabaw i wynajdowania coraz to nowych zajęć. Czytać zbyt wiele nie mogłam, nie pozwalały mi na to katar i załzawione oczy. W ruch zatem poszły farby, mazaki i kredki, którymi "wyprodukowałyśmy" niezliczone ilości obrazków. Sięgałyśmy także po gry, nie tylko stricte planszowe. Jedną z nich była zakupiona w stacjonarnym sklepie Flying Tiger gra "Znajdź mnie!" (find mig! who am I?)


W pudełku znajdują się karty z zabawnymi wizerunkami postaci oraz dwa ścieralne markery. Kart jest 2 x 6 - na każdej po 15 portretów. Gra przeznaczona jest dla dwóch osób. Wybieramy dwie takie same karty, każdy z graczy zapisuje na swojej numer wybranej postaci i zaczynamy zabawę. Polega ona na zadawaniu odpowiednich pytań, by dzięki uzyskanym na nie odpowiedziom (jedynie "tak" lub "nie") odgadnąć, jaką postać wybrał nasz towarzysz. Wygrywa rzecz jasna ten, kto odgadnie pierwszy.


Gra prosta, ale niezwykle zabawna, a przede wszystkim wspomagająca myślenie logiczne. Dodatkowym atutem jest jej strona wizualna - nietuzinkowe, czasem śmieszne, bardzo kolorowe postaci, których wygląd pobudza wyobraźnię. U nas sprawdziła się podczas przymusowego leżenia w łóżku, ale także w trakcie odbywanych samochodem podróży. Przeznaczona jest dla dzieci powyżej 3 roku życia, ale myślę, że samodzielnie zagra 5- 6-latek. Polecamy.



Pozdrawiamy ;)

P.S. Gdy przygotowywałam wpis, gra była widoczna na stronie internetowej, teraz jej nie ma, ale myślę, że warto zaglądać do stacjonarnych sklepów Tiger, jeśli ma się taką możliwość, bo jest szansa, że gra wciąż jest dostępna lub jeszcze się pojawi. Powyższy wpis nie jest wynikiem współpracy.