poniedziałek, 29 grudnia 2014

Pasta, makaronai, tjestenina, macarrão, cestoviny czyli o tym, do czego może posłużyć makaron

Jak urozmaicić dziecku tworzenie, by nie kończyło się ono na wyborze pomiędzy kredkami a farbami lub pomiędzy wyklejaniem z papieru a wyklejaniem z bibuły? Poszukać nowego "materiału", dzięki któremu powstaną zupełnie nowe dzieła. I dzięki któremu zabawa stanie się kreatywna, otwierając drogę dla swobodnej pracy wyobraźni naszych Pociech. U nas takim "materiałem" ostatnio stał się makaron. I muszę przyznać, że Fiołek była zachwycona pomysłem. Co prawda początkowo spojrzała na mnie z lekkim niedowierzaniem, gdy wkroczyłam do jej pokoju z paczką pełną rurek, do tej pory kojarzących się co najwyżej z obiadem. Później jednak uśmiech nie schodził z jej twarzy, a przeznaczony do zabawy makaron znikał z koszyczka w ekspresowym tempie. Efekty? Oto one :)


czwartek, 18 grudnia 2014

O ogłupianiu i omdlewaniu

Jesteście ciekawi dlaczego taki tytuł wpisu? Zapraszam do lektury :)

Sytuacja nr 1:
Tata Fiołka pyta mnie przed jej usypianiem, czy czytałam z nią już jakieś wierszyki ze świeżo wypożyczonej w bibliotece książki. Odpowiadam, że wszystkie, bo akurat w ciągu dnia zdołałyśmy się z nimi zapoznać. A Fiołek na to, odbierając od taty książkę:

[F:] - Daj tato, ja lepiej sprawdzę, czy mama nas nie ogłupia.

o.O zawsze wszystko na mamę...

Sytuacja nr 2:
Wracamy z zakupów. Na klatce schodowej mijamy dawno nie używany rower Fiołka. Pod drzwiami ona siada, by zdjąć buty. Za chwilę słyszymy:

[F:] -O! Daaawno już na rowerze nie jeździłam, bo widzę, że mu opona zemdlała*
(* czyt. zeszło z niej powietrze)

Dobrze, że owa opona nie ma tendencji do omdlewania w czasie jazdy :)

Pozdrawiamy Fiołkowo.

środa, 10 grudnia 2014

"Zabawa w dodawanie" czyli o cyferkach słów kilka

Mnie, jako polonistce, bliżej do alfabetu i wszystkiego, co wokół niego się dzieje. Chcąc nie chcąc to zamiłowanie przeszło także na Fiołka. Ale, żeby nie było, że z matematyką jesteśmy na bakier - cyferki także poznajemy. A właściwie poznałyśmy, bo Fiołek zapamiętale liczy do trzydziestu, a jak się nie raz zapędzi, to i dalej pociągnie :) Opanowała także wstępnie podstawy dodawania, podczas którego posiłkujemy się niezastąpioną pomocą naukową, jaką są własne palce. Sama czasem zachodzę w głowę jak to się stało, że ona już tyle potrafi. Ma chęci do poznawania wciąż nowych rzeczy i dość łatwo jej to przychodzi. Po cichu jednak liczę, że mam w tym także swój wkład w postaci poświęconego czasu i wcielonej w życie zasady, że nie ignorujemy żadnych pytań. Choćby nam się wydawało, że to jeszcze nie pora dla naszego Dziecka na zdobywanie danej wiedzy.

Ale wracając do tematu wpisu. Mamy książki o alfabecie i Fiołek bardzo lubi po nie sięgać. Pomyślałam jednak, że warto poszukać także takich traktujących o cyferkach. I tym sposobem w naszych rękach wylądował swego czasu (wypożyczony z biblioteki) następujący tytuł:

[źródło obrazka]

Zabawa w dodawanie, ilustracje Gill Guile, adaptacja i opracowanie tekstu Andrzej Gordziejewski, Wydawnictwo Elżbieta Jarmołkiewicz, Zielona Góra 2003.

Głównym bohaterem w książce jest pies pasterski Bryś. On jest jeden, a owieczek, których pilnuje jest dziesięć. Opowieść Brysia rozpoczyna się, gdy pewnego razu owieczki gdzieś mu się zapodziały, a gospodarz nakazał je jak najszybciej znaleźć. Mały czytelnik, pomagając owczarkowi w poszukiwaniach, zapoznaje się przy okazji z kolejnymi zwierzętami na farmie i z cyferkami właśnie.

czwartek, 4 grudnia 2014

Demolka

Zabawa pluszakami. Słoń rozmawia z pieskiem:

[F:] Cześć słoniu.
[M:] Cześć piesku.
[F:] Chyba demolko.
[M:] o.O Dlaczego demolko?
[F:] Bo przecież jest piękna (pluszowy piesek jest dziewczynką - przyp. aut.)
[M:] To raczej damulko.
[F:] Aaa, no tak, damulko.

:)

Choć tak po prawdzie... pewnie nie jedna damulka robi wokół siebie niezłą demolkę.

Pozdrawiamy Fiołkowo.

wtorek, 2 grudnia 2014

"Łapy, pióra i rymów cała fura" czyli jak o zwierzętach pisał dla dzieci Ludwik Jerzy Kern

Fiołek lubi, gdy czyta się jej o zwierzętach. Forma nie jest najważniejsza, byle by było ciekawie. Stąd mamy książeczki edukacyjne z serii Ciekawe dlaczego? odsłaniające zarówno jej jak i mnie wiele niezwykłych informacji o faunie świata. Mamy opowiadania, których bohaterami są zwierzęta. Wreszcie - mamy także zbiory wierszy. Jednym z ostatnich, z jakim się zapoznałyśmy jest

[źródło obrazka]

Ludwik Jerzy Kern, Łapy, pióra i rymów cała fura, ilustrowała Joanna Zagner-Kołat, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2006.

To zbiór zabawnych rymowanek poświęconych kolejno kotom, psom, ptakom i innym stworzeniom. Zatem znajdzie tu coś dla siebie każdy mały miłośnik zwierząt. Same wiersze na wesoło przybliżają zachowania na przykład domowych pupili, wzbudzając zainteresowanie nie tylko rymowaną, skłaniającą do uśmiechu treścią, ale i oryginalnym zapisem poszczególnych wersów (których odczytywanie może z kolei nie raz przysporzyć małych trudności Rodzicom).

wtorek, 25 listopada 2014

Opowieść o tym, jak "Mozart znajduje melodię"

Muzyki się słucha i słuchać się powinno (pisałam o tym TU). Rzecz oczywista. Muzykę się tworzy, by inni mogli się nią rozkoszować. O tym także raczej nikogo nie trzeba przekonywać. O muzyce się pisze, w sposób subiektywny lub obiektywny, głównie dla dorosłych. Ale można także pisać o muzyce dla dzieci. Jak? Na przykład tak, jak autor poniższego tytułu.

[źródło obrazka]

Stephen Costanza, Mozart znajduje melodię, z angielskiego przełożyła Sonia Draga, ilustracje Stephen Costanza, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2005.

Jest to "oparta na prawdziwej historii opowieść o słynnym kompozytorze i jego ukochanym szpaku" * Mozarta poznajemy w chwili, gdy ma skomponować koncert fortepianowy. Do wielkiego wydarzenia, na którym ma zostać przedstawiony, pozostało kilka dni, tymczasem mistrz wciąż pochyla się nad pustymi pięcioliniami. By sobie pomóc próbuje śpiewać stojąc na głowie, gra na skrzypcach w wannie oraz gra w rzutki celując do pustych kartek, mając nadzieję, że dziurki po nich ułożą się w melodię. Wszystko na nic.


I nagle budzi się panna Bimms, szpak Wolfganga. Ćwierkanie ptaka okazuje się najlepszym początkiem dla mozartowskiego koncertu. Kompozytor jest tak uradowany, że postanawia podziękować szpakowi, a ten, nie przywykły do takich wylewności... ucieka przez okno. Wolfgang wychodzi na ulicę, by odnaleźć przyjaciela, bez niego bowiem - jak sam twierdzi - nie ukończy pisania. A na ulicy...

środa, 19 listopada 2014

Tu byłam - Fiołek :)

Opisy kilku ciekawych według Nas książek leżą niedokończone, ale już niedługo :) W najbliższym wpisie pojawi się swego rodzaju kontynuacja tematu muzycznego - przedstawię Wam tytuł z dziecięcej biblioteczki o muzyce właśnie traktujący. 

Tymczasem kilka kadrów, które spokojnie można by opisać tagiem #tubyłamiśladzostawiłam :)

środa, 12 listopada 2014

Muzyka łagodzi obyczaje czyli świat dźwięków w świecie dziecka

W naszym domu muzyka obecna jest zawsze, niemalże od przebudzenia. O tym, że ją kocham łatwo się przekonać czytając niektóre wpisy na mym Subiektywnym blogu. Słuchałam muzyki przed narodzinami Fiołka nałogowo wręcz, słuchałam w trakcie ciąży i po jej narodzinach, słucham wciąż, niezależnie od okoliczności. Kiedy Ona była malutka z głośnika sączyła się spokojna muzyka, głównie rockowa, teraz kiedy jest większa, nie raz usłyszeć u nas można nieco mocniejsze brzmienia, które się zresztą bardzo Fiołkowi podobają. Wielokrotnie już padała prośba: " Mamusiu, ale puść taką piosenkę, żeby były bębny." Coraz częściej Fiołek świadomie wybiera to, czego akurat chce słuchać. Jednego dnia są to jedynie piosenki dla dzieci (o których nieco później), innego ulubione rockowe kawałki (je też pod koniec wpisu wymienię). Bo Fiołek ma swoje ulubione utwory. Jeden z nich nie zmienia się nigdy, a reakcje na niego zawsze są takie same: jeśli można - szaleńczy taniec i śpiew, jeśli akurat jedziemy samochodem - rytmiczne kiwanie głową :)


Jaka jest rola muzyki w rozwoju dziecka według psychologów? Nie do przecenienia. W artykule znalezionym TU możemy przeczytać:
"Udowodniono naukowo, że obcowanie z dźwiękiem powinno być nieodłącznym elementem naszego życia, szczególnie w dzieciństwie, kiedy rozwijamy się najintensywniej. Warto pamiętać, że to właśnie muzyka stanowi jedną z najlepszych metod kształtowania wrażliwości i formowania charakteru człowieka."
Osobiście obserwuję, jak muzyka uwrażliwia. Jak staje się bodźcem do nauki nowych słów, nie tylko w ojczystym języku, jak pobudza wyobraźnię mającą wpływ na sferę ruchową. Bo my muzyki nie oglądamy na teledyskach, ale jej słuchamy powodując, że to wyobraźnia naszego Dziecka podpowiada kolejne - taneczne chociażby - pomysły (mnie jako rodzica wprawiając niejednokrotnie w osłupienie skąd w Fiołka taka inwencja twórcza :) Ćwiczy także pamięć - widzę to, gdy Fiołek siedzi przy swym biurku i rysuje, ale przy okazji słyszę także, jak nuci pojedyncze zdania zaczerpnięte z piosenek.

środa, 5 listopada 2014

Bez dyskusji :)

Poranek. My (rodzice) jeszcze w sypialni rozmawiamy, od czasu do czasu śmiejąc się z czegoś. Fiołek u siebie rysuje. Za chwilę słyszymy:

[F:] Co robicie?
[My:] Nic takiego.
[F:] Przecież was słyszę.
[My:] Po prostu rozmawiamy.

Mija krótka chwila. My dalej prowadzimy ożywioną śmiechem konwersację, Fiołek dalej rysuje, ale za chwilę:

[F:] Co znowu? (w głosie słychać lekką irytację)
[My:] Nic, dalej sobie rozmawiamy, czy Tobie to przeszkadza?
[F:] Tak! Bo ja nie słyszę dźwięku kredek, a przecież muszę słyszeć, jak rysuję!

Dalsza dyskusja z naszym Dzieckiem raczej mijałaby się z celem :)

Pozdrawiamy Fiołkowo.

środa, 29 października 2014

Chcecie bajki? Oto (Fiołkowa) bajka...

O tym, że czytanie książek pobudza dziecięcą wyobraźnię chyba nie muszę nikogo przekonywać. Fiołkowi zaczęłam czytać jeszcze przed jej narodzinami. Teraz ani ona, ani ja nie wyobrażamy sobie dnia bez książki. To taki nasz codzienny rytuał - zawsze czytamy przed snem, często czytamy w ciągu dnia. Fiołek książki wybiera sama, ma swoje ulubione, niektóre potrafi opowiedzieć własnymi słowami od początku do końca, nawet po dłuższym czasie od ostatniego przeczytania. Ona ćwiczy wyobraźnię, urozmaica swój słownik, uczy się cierpliwości - ja obcuję ze słowem pisanym, ćwiczę intonację i umiejętność jak najciekawszego przekazania treści. Obopólne korzyści.

Ale wracając do wyobraźni - jednym z owoców wynikającym z codziennego czytania są perełki w postaci samodzielnie wymyślanych i opowiadanych bajek. Nie są one może długie, ale za to tworzone z pasją  i z własnej woli. Jedną z nich Fiołek nawet sama zilustrowała i częściowo zapisała :)

Chcecie Fiołkowej bajki? Oto bajka...


"Dawno, dawno temu żyła sobie piękna Księżniczka. Spotkała Księcia. Poszli razem na spacer do lasu. Aż tu nagle spotkali złego wilka. Książę nie mógł sobie sam z wilkiem poradzić, więc wziął telefon i zadzwonił do swoich rycerzy. Rycerze szybko przybiegli i pokonali wilka. A Księżniczka i Książę uśmiechnięci żyli sobie długo i szczęśliwie. Koniec."


I jak Wam się podobało? A Wasze Pociechy także wymyślają bajki?

środa, 22 października 2014

Zestaw do zadań specjalnych - propozycja trzecia i ostatnia (Martynka. Uczę się pisać)

W naszym zestawie


ostatnią propozycją jest:


Martynka. Uczę się pisać, na podstawie książek Gilberta Delahaye'a i Marcela Marliera, pozostałe ilustracje Zbigniew Pilarczyk, Wydawnictwo Papilon

Najmniej różnorodna ze wszystkich propozycji, bo traktująca tylko o pisaniu. Albo aż o pisaniu. Dziecko pozna dzięki niej pisownię całego alfabetu, wraz z naszymi polskimi znakami diakrytycznymi oraz wyrazy na daną literę się zaczynające (bądź ją zawierające). Naukę pisania rozpoczyna wzór, później można poćwiczyć samodzielnie. Zapoznawanie się z literami urozmaica kilka obrazków do pokolorowania, a oko umilają ilustracje Marliera. Zeszyt to 30 stron z literami plus 2 z obrazkami do kolorowania.

poniedziałek, 20 października 2014

Zestaw do zadań specjalnych - propozycja druga (Akcja kolorowanie: Tylko dla dziewczyn)

Nasz zestaw do zadań specjalnych składa się z trzech pozycji:


Druga propozycja to:


Akcja kolorowanie: Tylko dla dziewczyn, autor: Anna Wiśniewska, ilustracje: Elżbieta Śmietanka-Combik, Firma Księgarska Olesiejuk

Ogólnie unikamy tytułów dedykowanych, żeby nie uczyć Fiołka stereotypowego myślenia. Tym razem jednak zrobiłam wyjątek, bo zawartość prezentowanego bloku jest dość różnorodna i nie nastawiona na brokat, róż czy koronki dla księżniczek. Nie neguję takich zestawień i walczyć z nimi zawzięcie nie mam zamiaru, być może i u Fiołka nastąpi kiedyś etap bycia "królewną", póki co jednak wolę jej zaproponować coś bardziej wszechstronnego. I w Tylko dla dziewczyn taki zestaw znalazłam. Obok ozdabiania sukienek, poszukiwania pantofelka Kopciuszka czy dorysowywania spódniczek baletnicom mamy przeszukiwanie ciemnej piwnicy, projektowanie strachów na wróble, przejeżdżanie rowerowych labiryntów, nastawiane szalonych zegarów, kończenie dowcipnych historyjek czy tworzenie własnych (niekoniecznie różowych) obrazków. Na pochwałę zasługuje świetna grafika i utrzymanie całości w pastelowych kolorach. Na plus jest też - moim zdaniem - dość swobodna interpretacja poleceń. Zadania umieszczono na 32 kartach.

Zakończenie historyjki według Fiołka :)

sobota, 18 października 2014

Zestaw do zadań specjalnych - propozycja pierwsza (Mrówkowy blok rysunkowy)

Złota jesień - chwilowo mam nadzieję - poszła sobie odpocząć, a na zastępstwo podesłała swoją ponurą, deszczową siostrę. Chłód i wilgotne powietrze przetykane deszczem nie należą do naszych ulubionych okoliczności pogodowych, dlatego znów więcej czasu spędzamy w domu. Czytać nowych książek (których ostatnio sporo się zebrało) nie mogę na okrągło, bo gardło nie wyrabia. Dlatego cieszę się z zestawu do zadań specjalnych (samodzielnie skompletowanego przy okazji różnych sklepowych wypadów), dzięki któremu mogę nieco odsapnąć, a Fiołek ma kreatywne zajęcie :)


Pierwszy z zestawu zaprezentuje się:


Katarzyna Bajerowicz, Mrówkowy blok rysunkowy. Łamigłówki, rysowanki, kolorowanki, Wydawnictwo Nasza Księgarnia

Dla mnie to przede wszystkim świetna grafika i możliwość nauki. Dla Fiołka zabawa, dzięki której przy okazji dowiaduje się ciekawych rzeczy ze świata mrówek i innych owadów. Blok to mnóstwo pomysłów: od nauki rysowania, kolorowania świata mrówek, przez tworzenie własnych puzzli, łączenie punktów, pod którymi kryją się obrazki, dorysowywanie odpowiednich elementów, aż po naukę szlaczków, przechodzenie labiryntów oraz ozdabianie i projektowanie. Blok jest naprawdę wszechstronnie wymyślony i wypełniony zadaniami na 32 kartach.

Fiołkowe mrówki i łączenie punktów

niedziela, 12 października 2014

Ślub

Niecały miesiąc temu byliśmy na weselu. Z Fiołkiem. Oto czym to wydarzenie zaowocowało w strefie zabaw :)

Bawimy się pluszakami. Jest ich sporo. Prym wiodą Reksio i Tęczusia (psy) oraz Miluś i Filemonka (koty). Fiołek wymyśla, że będziemy się bawiły w ślub. Pytam ją zatem:

[M:] A na czym ta zabawa polega?
[F:] No, na tańczeniu, jedzeniu pyszności i całowaniu się!

Taka jest właśnie definicja ślubu i wesela według mojego Dziecka :)

Na zdjęciu jedna z par: Szarusia i Gonzales :)

Pozdrawiamy.

poniedziałek, 6 października 2014

Jesienne zdobycze

Jesień nas rozpieszcza od kilku dni i oby rozpieszczała nas dalej. Październik okazał się od początku słoneczny i na tyle ciepły, by spędzać trochę czasu na dworze. Na zbieraniu kwiatów na łące, kasztanów i żołędzi, podglądaniu przyrody w lesie i nad rzeką. A podczas podróży na podziwianiu szpalerów drzew, które ubrały się w odcienie zieleni, złota, pomarańczowego i czerwieni, a nasze buzie nie mogły się zamknąć z zachwytu :) Dziś na zdjęciach kilka naszych jesiennych zdobyczy, które od teraz cieszą oko w domu.




Pozdrawiamy Fiołkowo.

piątek, 3 października 2014

Języki obce

Kąpiel. Fiołek zrobiła tacie podczas zabawy kawę.

[F:] Tato to taka kawa z pianką i z warstwami mleko-kawa-mleko-kawa
[T:] A wiesz, jak się nazywa taka pianka na kawie?
[F:] Jak?
[T:] Crema.
[F:] Acha, a wiesz, jak to będzie po melodyjsku?
[T:] ...
[F:] (najpoważniej) Apafol.

Ktoś chętny na korepetycje? :)

wtorek, 30 września 2014

Dumny przedszkolak czyli przygody Kasi i Kubusia Ireny Landau

Pierwszy dzień w przedszkolu to wyzwanie. Dla rodziców, którzy odprowadzając doń swoje pociechy mają poczucie, że kończy się pewien etap rodzinnego życia. Ale przede wszystkim dla dzieci, którym przyjdzie stawić czoła nowym wyzwaniom, innemu rytmowi dnia, powiększaniu się grona znajomych; które zawrą pierwsze prawdziwe przyjaźnie. Czy czytanie pomoże nam dziecko w ten nowy etap wprowadzić? Myślę, że tak. Książek traktujących o pierwszych dniach w przedszkolu na księgarnianych i bibliotecznych półkach znaleźć można naprawdę sporo. U nas pojawiła się historia pewnego chłopca...


Irena Landau, Kasia i Kubuś. Żółwia foremka, zilustrował Piotr Parda, Wydawnictwo Publicat, 2005.

Poznajcie Kubusia. Kubuś nie wie jeszcze kim zostanie w przyszłości. Może będzie nauczycielem, może listonoszem, a może kosmonautą? Ma jeszcze czas, by się dokładniej nad tym zastanowić. Wie natomiast, że jest dumny. Bo oto przed nim pierwszy dzień w przedszkolu, a "w przedszkolu człowiek jest już prawie dorosły" *

niedziela, 28 września 2014

A tymczasem na łące...

Stoi na półce w dziecięcym pokoju. Grubiutka. Zadziornie uśmiechnięta. Wciąż głodna. Świnka skarbonka, do której trafiają tylko dwukolorowe monety. Każdą jedną osobiście wrzuca Fiołek. Z każdej się cieszy. Staramy się uczyć ją oszczędzania. Tego, że pieniądz ma wartość i dzięki niemu możemy kupić to, co jest nam potrzebne. Ale jednocześnie tego, że wszystkiego na monety nie da się przeliczyć. Bo miłość, uśmiech, czas spędzony razem to wartości bezcenne.

Podczas zakupów w markecie Fiołek upatrzyła sobie figurki. Były cztery do wyboru. Oglądała każdą ze wszystkich stron, lubi bajkę z której pochodziły. Zapytałam, czy chciałaby je kupić. Odpowiedź była oczywista. Chciała wszystkie. Opowiedziałam zatem ile monetek trzeba wyjąć ze świnki, żeby dokonać zakupu. Osiem. Wizualizacja na małych paluszkach. Przeliczanie. I zgoda, że tyle monetek wyjmiemy po powrocie do domu. Kiedy figurki trafiły do małej, płóciennej torby na zakupy Fiołka uśmiech nie schodził z jej twarzy. I z mojej. Bo owszem, by się w tamtej chwili pojawił potrzebne były pieniądze, ale poczucie dumy z pierwszych samodzielnych, świadomych zakupów był zdecydowanie nie do przecenienia i nie do wycenienia.

A pojawienie się owych figurek zaowocowało rękodziełem, nad którym obie pracowałyśmy następnego dnia. Bo jakże to tak - Maja i jej przyjaciele mieli by nie mieć domu? Tak oto powstała łąka pełna kwiatów dla rezolutnych pszczółek, drzew, pod którymi lubi przesiadywać Filip i trawiastych labiryntów, po których chętnie maszeruje mrówka.


poniedziałek, 22 września 2014

"Kram z literami" czyli alfabet według Wandy Chotomskiej

Odkąd Fiołek nauczyła się trzymać w swej małej rączce kredkę czy ołówek uwielbia rysować. A odkąd zaczęła podczas czytania pytać o literki, ja zaczęłam uczyć ją rysowania liter :) Początkowe przerysowywanie przerodziło się już w całkiem sprawne pisanie. Fiołek wszystkie litery już zna, potrafi zupełnie samodzielnie napisać mama, tata oraz własne imię, jeśli natomiast chce napisać jakiś nowy wyraz, wystarczy jej go przeliterować. Ogromną pomocą zarówno na początku naszej znajomości z alfabetem, jak i w tej chwili są książki o alfabecie właśnie traktujące. Pośród nich znalazł się Kram z literami Wandy Chotomskiej.

[zdjęcie z internetu]

Wanda Chotomska, Kram z literami, ilustracje Joanna Zagner-Kołat, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2004.

Znajdziecie w niej po jednym wierszu o każdej z liter. Jedne krótsze, inne dłuższe - każdy wesołe i wypełniony po brzegi wyrazami na literę będącą wiersza bohaterką. Rodzic przeczyta je z lekkością, a dziecko zupełnie niepostrzeżenie będzie chłonąć zawartą w nich wiedzę o rodzimym języku. Fiołek słuchała każdego z wyraźnym zainteresowaniem, zadając przy okazji mnóstwo pytań o znaczenie wyrazów, które słyszała po raz pierwszy.


czwartek, 18 września 2014

Mała wielka Myszka czyli zabawa w przeciwieństwa

Przeziębienie, które dopadło ostatnio całą naszą rodzinkę i nie pozwoliło przez dni kilka swobodnie korzystać z końcówki lata, wymusiło niejako na mnie konieczność zorganizowania Fiołkowi innych atrakcji. Bardzo pomocna okazała się gra Mała wielka Myszka firmy Granna, w której posiadanie weszliśmy już jakiś czas temu.


To gra - według mnie - 3w1, choć producent w instrukcji podaje pomysły na dwie zabawy. Jak grać?

sobota, 13 września 2014

Kto to jest artysta?

Rozmawiamy z Fiołkiem o moich zabawach domowych z dzieciństwa. Opowiadam, że głównie bawiłam się lalkami - urządzałam im domki, wymyślałam zawody i organizowałam pokazy mody =) A wujek Fiołka budował z klocków Lego coraz to nowe pojazdy, ale najbardziej lubił rysować.

[F:] A kto lepiej rysował, Ty czy wujek?
[M:] Wujek.
[F:] Acha, to on był takim specjalnikiem od rysowania czyli artystą?

Komentarz okazał się zbędny =)

A żeby nie było - też mam teraz w domu takiego małego specjalnika.

 Afryka dzika

piątek, 5 września 2014

Jaki dźwięk wydaje koń?

Fiołek bawi się zwierzątkami w farmę. Pobudowała wszystkim zagrody, słychać rozmowy: - Cześć indyku, muuu [to krówka]; - Witaj, właśnie idę do zagrody, gul-gul-gul [to indyk]. W pewnym momencie pyta mnie:

[F:] Mamusiu, czy koniki cały czas ihajają jak biegają?
[M:] Myślę, że robią to raczej od czasu do czasu.
[F:] To mój będzie ihahał na okrągło!

:D

Koń jaki jest, każdy widzi :)

Pozdrawiamy Fiołkowo.

wtorek, 2 września 2014

Najlepszy przyjaciel człowieka czyli o Kaktusie słów kilka

W naszej bibliotece publicznej trafiłyśmy jakiś czas temu na takie oto dwa tytuły:


1. Barbara Gawryluk, Kaktus, dobry pies, ilustrowała Aneta Krella-Moch, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2004
2. Barbara Gawryluk, Kaktus, szukaj!, ilustrowała Aneta Krella-Moch, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2006

Im właśnie dzisiejszy wpis poświęcę.

Barbara Gawryluk jest filologiem. Mieszka i pracuje w Krakowie. Jest autorką audycji radiowej "Książki na szóstkę" poświęconej literaturze dla dzieci i młodzieży. Fiołek i ja znamy ją jednak jako autorkę opowiadań o psie Kaktusie. Polubiłyśmy ich bohatera od pierwszej przeczytanej historii, nie tylko dlatego, że obie lubimy psy. Ale przede wszystkim dlatego, że opowiadania są pogodne, mądre, ciekawe i pełne humoru, czyli mają to, czego w wybieranych książkach szukamy.

Kaktus, szukaj!

Kaktus to pies wzięty ze schroniska. jego właścicielami są dzieci - Weronika i Wojtek. One nie wyobrażają sobie żadnego rodzinnego wydarzenia bez Kaktusa, a on jest ich najwierniejszym kompanem. Razem przeżywają mnóstwo przygód, podczas których pies odwdzięcza się za miłość swych właścicieli, a dzieci przekonują się, że z takim przyjacielem żadne wyzwanie nie jest straszne.

piątek, 29 sierpnia 2014

Koralikowy szał

Dbam.
O rozwój intelektualny Fiołka. Dużo czytamy, rozwiązujemy zadania, bawimy się w zgadywanki, gramy w gry pamięciowe. O rozwój fizyczny dbam także. Fiołek jeździ na rowerze (a ja biegam), wspinamy się po drabinkach, ćwiczymy równowagę, a wieczorami głównie przysiady i skłony. Niezwykle to bowiem ważne, by zapewnić dziecku zdrowy rozwój zarówno pod względem umysłowym, jak i kondycyjnym.

Niejako łącząc te potrzeby wprowadziłam także zabawy manualne - ostatnio jest to robienie bransoletek z różnej wielkości koralików :)


Fiołek dzięki nawlekaniu koralików ćwiczy paluszki, ale i wyobraźnię, powtarza kolory, nazywa kształty, uczy się pracy w skupieniu. Każda powstała bransoletka dodatkowo okraszona została uśmiechem pełnym dumy :) A taki uśmiech jest bezcenny.


Teraz umilają nam one każdy dzień, wprowadzając doń nieco koloru. Szczególnie, że ostatnio za oknem więcej szarości niż złotych promieni. Łączymy zatem przyjemne z pożytecznym.

I bardzo lubimy takie zabawy, a Wy?

wtorek, 26 sierpnia 2014

Nasze pierwsze spotkanie z Basią

Ostatnie, bardzo spontaniczne zakupy książkowe zakończyły się pojawieniem Basi. Przedstawiać jej chyba nikomu nie trzeba. My wstępnie poznałyśmy tę uśmiechniętą dziewczynkę podczytując recenzje na różnych blogach czy stronach księgarni wysyłkowych, ale dopiero teraz Basia zagościła na Fiołkowej półce z książkami.

Nasze zdobycze:

Zofia Stanecka, Basia i bałagan, ilustracje Marianna Oklejak, Egmont Polska, Warszawa 2011.

oraz

Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, Dorota Nowacka, Basia uczy i bawi w domu i w podróży, seria Edukacja przedszkolaka, Egmont Polska, Warszawa 2014.

W dzisiejszym wpisie skupię się na nauce z Basią, a ta - jak nietrudno się domyślić - będzie nauką na wesoło.

wtorek, 19 sierpnia 2014

"Emma chce grać jazz!" czyli marzenia się spełniają

Z prozą dla dzieci autorstwa Przemysława Wechterowicza zapoznałyśmy się przy okazji czytania TEJ książki. I bardzo przypadła nam do gustu. Dlatego podczas zakupów w księgarni bez dłuższego zastanawiania się sięgnęłyśmy po kolejny tytuł sygnowany jego nazwiskiem i w koszyku wylądowała

Emma chce grać jazz!, tekst Przemysław Wechterowicz, ilustracje Anna Nowocińska-Kwiatkowska, Księgarnia Wydawnictwo Skrzat, Kraków 2014.

Już kontrastujące ze sobą na okładce czerwień i zieleń oraz niektóre lakierowane elementy powodują, że książka przyciąga wzrok i aż chce się zajrzeć do środka. A tam? Ciepła, mądra i jakże oryginalna opowieść o pewnej małpce imieniem Emma, która nie wiedziała, kim chce zostać w przyszłości. Ale tylko przez chwilę nie wiedziała. Bo po odwiedzinach w cyrku wszystko się zmieniło. Pewnego dnia rodzice Emmy "usłyszeli dziwny hałas w ogrodzie, jakby ktoś wpadł przez pomyłkę do studni, a potem wyskoczył z niej jak oparzony z szalonym śmiechem na pyszczku" *** I stało się. Marzeniem małej małpki okazało się granie jazzu. Nieważne stały się nauka i jedzenie, byle tylko poświęcić się graniu muzyki. Emma skompletowała zespół, w którym znaleźli się Wielooczek Trąbnik, struś Bernard, gepard Emil, papuga Dada oraz jej dwie kuzynki - Zuri i Zola jako chórki i zaczęły się nieustające próby. Rodzice byli dla Emmy wsparciem, ale i głosem rozsądku, gdy okazało się, że z nauką małpki nie jest śpiewająco...

poniedziałek, 14 lipca 2014

Gorczyca

Fiołek je kanapkę z ogórkiem. Znajduje ziarenko gorczycy i pyta:

[F]: Co to?
[M]: Gorczyca, lepiej jej nie jedz.
[F]: A to taka sama jak ta, którą mamy w ciele?
[M]: Ale my w ciele nie mamy gorczycy...
[F]: A przecież rozmawiałaś wczoraj z Babcią, że musi zbadać gorczycę!
[M]: Tarczycę Kochanie, Babcia musi zbadać tarczycę.


:) Uwielbiam te dialogi z moim Dzieckiem.

środa, 9 lipca 2014

Rysowanki-wycinanki

Mniej na Fiołkowym blogu ostatnio wpisów o książkach, bo absorbują nas zajęcia związane z aktywnością na świeżym powietrzu. A kiedy siedzimy w domu Fiołek głównie tworzy. Od jakiegoś czasu na topie jest łączenie rysowania z wyklejaniem (wcześniej także samodzielnie narysowanych i pokolorowanych elementów). Dumna jestem, bo wymyśliła sobie to zupełnie sama :) Cieszy, gdyż ćwiczy manualne umiejętności, a jej nieustannie pracująca wyobraźnia rośnie w siłę :)

Wycinamy, smarujemy klejem, naklejamy i voila!

Efekt końcowy :)

A o książkach będzie już niedługo - wpisy o Emmie i Opowiadaniach z piaskownicy wymagają jeszcze lekkiego "podrasowania" :) Zapraszam jednak już dziś.

Pozdrawiamy słonecznie.

sobota, 5 lipca 2014

Przysłowie o kamieniu :)

Fiołek usypia swojego pluszowego pieska. W końcu zawija go w kocyk i odkłada na kuchenny stół, by spałaszować śniadanie. Nie starcza miejsca dla Taty, który pyta:

[T]: Mogę go trochę przesunąć?
[F]: Już możesz. On już zasnął jak kamień w wodę.

:D

piątek, 13 czerwca 2014

Cytat - wersja Fiołkowa :)

Fiołek zawzięcie ubiera laleczkę Polly (a przyznać trzeba, że to i dorosłemu stwarza problemy). Nagle słyszę:

- Ojoj, nie mogę założyć buta. A niech tą gęś kaczka kopnie...

Tym oto sposobem mamy nasze pierwsze rodzinne powiedzenie zapożyczone od Brzechwy :)


czwartek, 12 czerwca 2014

Kredki na paluszki

Do rysowania Fiołka szczególnie zachęcać nie trzeba, bo moje Dziecię bardzo to lubi. Ostatnio zdecydowanie bardziej woli tworzyć własne obrazki, niż kolorować gotowe. I żeby jej nieco to zajęcie urozmaicić, obok kredek ołówkowych i pastelowych znalazły się kredki świecowe. Nie takie zwykłe, ale kredki na paluszki polskiej firmy Astra z serii Creativo.


Muszę przyznać, że bardzo się u nas sprawdziły. Plusem jest to, że kredki dobrze trzymają się na dziecięcych paluszkach i według Fiołka wygodnie się nimi rysuje. Moja mała Artystka chętnie po nie sięga, używa ich w połączeniu z ulubionymi kredkami ołówkowymi, ale niejednokrotnie bywa i tak, że tworzy całe rysunki tylko przy ich użyciu. Jedyny minus, jaki zaobserwowałam, to niezbyt żywe kolory, ale o ile dobrze pamiętam z własnego dzieciństwa, kredki świecowe były właśnie takie przygaszone. Zatem zbytnio się na tym minusie nie skupiamy ciesząc się możliwością kreatywnego spędzania czasu :) Dodatkową atrakcją podczas użytkowania kredek jest możliwość budowania kolorowych wież w różnych konfiguracjach.


Kredki mają siedem kolorów, można nimi rysować zarówno stroną zaostrzoną, jak i szeroką (wtedy trzeba jednak użyć nieco więcej siły), co sprawdza się przy wypełnianiu większych powierzchni. Przeznaczone są dla dzieci powyżej 3-go roku życia.

środa, 11 czerwca 2014

Jak rozmawiać z osą?

Fiołek zajada się arbuzem. W pewnym momencie pyta:

[F] Mamusiu, wiesz jak się rozmawia z osą?
[M] Jak Żabko?
[F] Bzzz, bzzz, bzzz - sio, sio, sio
[M] :D - a co byś jej jeszcze powiedziała?
[F] Bzzz, bzzz, bzzz - to mój arbuz
[M] Uhm...
[F] Albo bzzz, bzzz, bzzz - przyleć, dam ci orzeszka
[M] ...
[F] Bo ja umiem rozmawiać po osiemu!

I wszystko jasne :) Spokojnie można się zapisywać na korepetycje z języków obcych.


Pozdrawiamy słonecznie.

piątek, 30 maja 2014

"Elmer i motylek" czyli warto być dobrym

Kiedy pierwszy raz czytałam Fiołkowi tę książeczkę tuż po zakupie, z miejsca na myśl przyszło mi powiedzenie: Co rzucisz za siebie, znajdziesz przed sobą. Być dobrym i pomagać to wartości niezaprzeczalne i o tym właśnie dla Nas jest Elmer i motylek.


David McKee, Elmer i motylek, tłumaczenie Maria Szarf, Papilon, 2008.

Elmer to uroczy słoń w kolorową kratkę. W opisywanej książce mały czytelnik poznaje jedną z kilku jego przygód. Tym razem słoń w kratkę ratuje uwięzionego motylka, a ten obiecuje odwdzięczyć mu się za pomoc w przyszłości. Wywołuje tym uśmiech u Elmera, który jest przekonany, że takie małe zwierzątko nie będzie w stanie pomóc słoniowi.


środa, 28 maja 2014

Słonecznie

Dziś nam się niebo zachmurzyło, w nocy przeszła burza. Zrobiło się rześko, choć przyzwyczajone już do słońca tęsknimy za nim po zaledwie kilku porannych godzinach. Dlatego dziś wpis fotograficzno-słoneczny o tym, co - między innymi - zajmuje nam czas, gdy dopisuje pogoda :)

Kolorujemy to, co wokół nas szare :)

Na zmianę gramy i budujemy :)

Podziwiamy tęczę i bawimy się w rozpoznawanie kształtów z chmur (a wy co widzicie?)

Poza tym robimy dziesiątki innych rzeczy, nuda się nas nie ima, ale wszystkiego nie sposób pokazać.

Pozdrawiamy i życzymy jak najwięcej słonecznych dni :)

poniedziałek, 19 maja 2014

Rozmowy o pogodzie

Fiołek siedzi wygodnie przy dorosłym biurku i koloruje. W pewnej chwili słyszę:

F: Mamusiu?
M: Tak?
F: Szkoda, że wiatr nie ma uszu. Gdyby miał, usłyszałby, że chcemy wyjść na spacer i przestałby wiać.

Faktycznie szkoda :)

poniedziałek, 12 maja 2014

Przemysław Wechterowicz - jesteśmy na TAK

Dziś postanowiłam zrobić wpis o jednym z autorów książek dla dzieci, z którym zetknęłyśmy się przy okazji zakupu Proszę mnie przytulić. Mowa oczywiście o Przemysławie Wechterowiczu, który sam o sobie pisze:
Jestem z miasta i to widać (bo się dobrze ubieram). Jestem szczęśliwie żonaty z Najpiękniejszą i Najinteligentniejszą kobietą na świecie, z którą wychowujemy Najśmieszniejszą i Najfajniejszą córeczkę na świecie:) Mieszkam w Warszawie, mam kota na punkcie mojej kotki, cierpię na pół-bezsenność (w końcu zasypiam), potrafię liczyć na palcach do 73, lubię orzeszki pistacjowe, muzykę filmową, noce, łażenie po obcych miastach i uczucie, kiedy z zimna grabieją mi palce. Gdybym mógł raz jeszcze pojawić się na Ziemi chciałbym zostać puszką po holenderskim kakao. [źródło cytatu]
Jak już wspomniałam poznałyśmy tego autora dzięki opowieści o dwóch niezwykłych niedźwiedziach - tacie i synku, wędrujących po lesie i przytulających napotkane zwierzęta, a nawet myśliwego ze strzelbą.

 Przemysła Wechterowicz, Emilia Dziubak, Proszę mnie przytulić, Agencja Edytorska Ezop, Warszawa 2013

Książka ujęła nas swoją prostotą, ale przede wszystkim przekazem i zawartą w nim mądrością. Dzięki niej Fiołek tylko utwierdziła się w przekonaniu, że przytulanie ma niezwykłą moc - lepszą staje się każda chwila, a każdy dzień jest udany. Skoro pan Bóbr dzięki jednemu przytuleniu oderwał się na chwilę od pracy, która nagle stała się przyjemniejsza, panna Łasica się owym przytulaniem wzruszyła, pan Wilk oszołomiony uczuciem, jakie ogarnęło go po spotkaniu z przytulającymi wszystkich niedźwiedziami, zapomniał o swych dotychczasowych obowiązkach (ciekawe nawiązanie do innej znanej bajki), a pani Anakonda ucieszyła się na wieść o tym, że nie tylko jej pasją jest przytulanie - to wszelkie te pozytywne emocje, wywołane - zdawało by się - prostą czynnością, mogą stać się także udziałem najmłodszych (i tych trochę starszych) czytelników :)


Trudno nie wspomnieć, opowiadając o książce, o fantastycznych, oryginalnych ilustracjach autorstwa Emilii Dziubak. Stały się one wraz z tekstem nierozerwalną całością, barwnie dopełniającą zawarte w historyjce mądrości. Dzięki nim oswojona została zarówno mała gąsienica, jak i ogromna anakonda oraz cały las, jakby wyciągający do Dziecka niewidzialną rękę i zapraszający do odwiedzin i popodglądania toczącego się w nim życia :)


To opowieść pełna ciepłych uczuć i humoru. Naprawdę godna polecenia.

Aktualnie zapoznajemy się z kolejnym tytułem, jaki wyszedł spod pióra Przemysława Wechterowicza, a mianowicie z Emma chce grać jazz!


Jesteśmy po pierwszej lekturze, na której zapewne się nie skończy. Kiedy już się oczytamy i pouśmiechamy do bardzo pouczającej i równie kolorowej historii pewnej małpki, nasze wrażenia będziecie mogli znaleźć na Fiołkowym blogu. Ale to dopiero za jakiś czas :)

Zapraszamy.