środa, 10 grudnia 2014

"Zabawa w dodawanie" czyli o cyferkach słów kilka

Mnie, jako polonistce, bliżej do alfabetu i wszystkiego, co wokół niego się dzieje. Chcąc nie chcąc to zamiłowanie przeszło także na Fiołka. Ale, żeby nie było, że z matematyką jesteśmy na bakier - cyferki także poznajemy. A właściwie poznałyśmy, bo Fiołek zapamiętale liczy do trzydziestu, a jak się nie raz zapędzi, to i dalej pociągnie :) Opanowała także wstępnie podstawy dodawania, podczas którego posiłkujemy się niezastąpioną pomocą naukową, jaką są własne palce. Sama czasem zachodzę w głowę jak to się stało, że ona już tyle potrafi. Ma chęci do poznawania wciąż nowych rzeczy i dość łatwo jej to przychodzi. Po cichu jednak liczę, że mam w tym także swój wkład w postaci poświęconego czasu i wcielonej w życie zasady, że nie ignorujemy żadnych pytań. Choćby nam się wydawało, że to jeszcze nie pora dla naszego Dziecka na zdobywanie danej wiedzy.

Ale wracając do tematu wpisu. Mamy książki o alfabecie i Fiołek bardzo lubi po nie sięgać. Pomyślałam jednak, że warto poszukać także takich traktujących o cyferkach. I tym sposobem w naszych rękach wylądował swego czasu (wypożyczony z biblioteki) następujący tytuł:

[źródło obrazka]

Zabawa w dodawanie, ilustracje Gill Guile, adaptacja i opracowanie tekstu Andrzej Gordziejewski, Wydawnictwo Elżbieta Jarmołkiewicz, Zielona Góra 2003.

Głównym bohaterem w książce jest pies pasterski Bryś. On jest jeden, a owieczek, których pilnuje jest dziesięć. Opowieść Brysia rozpoczyna się, gdy pewnego razu owieczki gdzieś mu się zapodziały, a gospodarz nakazał je jak najszybciej znaleźć. Mały czytelnik, pomagając owczarkowi w poszukiwaniach, zapoznaje się przy okazji z kolejnymi zwierzętami na farmie i z cyferkami właśnie.



Pośród zwierzątek, które podpowiadają psu, gdzie może owiec szukać spotkać możemy krowy, konie, świnki, kozy czy kaczątka. Każdą cyferkę reprezentuje inne zwierzę, pod nią mamy danego zwierza wypowiedź o sobie, pojawiającą się niezależnie od tekstu głównego.


Kiedy wraz z dzieckiem, po odliczeniu od jednego do dziesięciu, dotrzemy już do owieczek okazuje się, że przygoda jeszcze się nie kończy. Na czytelnika czeka bowiem kilka zadań urozmaicających samo czytanie: labirynt, lekcja dodawania, liczenie zwierząt na farmie, wskazywanie na obrazku odpowiedzi na znajdujące się pod nim pytania.



Kolorowe i zabawne obrazki zachęcały Fiołka do częstego do książki zaglądania. Moim zdaniem ładnie odzwierciedlają wiejską rzeczywistość, są pełnie szczegółów, a jednocześnie zachowana została kreska typowa dla ilustracji dziecięcej.



My tę książkę potraktowałyśmy jako sposób na oswojenie się z cyframi, na zapoznanie się z ich kształtem. Zadanie z dodawaniem nie było typową nauką przy stole, ale przyczynkiem do zabawy w tworzenie własnych równań przy użyciu na przykład dostępnych zabawek. Dodatkowo odnajdywanie na każdej ilustracji ukrytych owieczek ćwiczy spostrzegawczość, przy okazji można także zrobić powtórkę z nazw zwierzaków, miejsc, które zamieszkują na farmie czy sprzętów użytku domowego. Choć motywem przewodnim pozostają rzecz jasna cyfry i dodawanie.

Polecamy.

*ilustracje pochodzą z omawianego tytułu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za odwiedziny i pozostawiony komentarz :)