wtorek, 18 lipca 2017

"Orkiestra krowy Zosi" czyli trochę o odmienności i tolerancji

Człowiek jest zbiorem cech. Możemy być nieśmiali, mili, spontaniczni, pedantyczni, pomysłowi, skryci, empatyczni. Przykładów tyle i ludzi na świecie. Także mały człowiek jest takim zbiorem. I na początku jego drogi przez życie to właśnie my - rodzice - mamy bardzo ważną misję do wykonania. Jest nią wychowanie dobrego człowieka. I ja, i pewnie każdy rodzic chce, by jego dziecko rosło w poczuciu własnej wartości, miało zapewniony spokojny rozwój i otrzymywało jak najwięcej możliwości do odkrywania swoich pasji. Chcemy także, by potrafiło się dzielić, umiało współczuć, pomagać, by było otwarte na świat i ludzi. A także by było tolerancyjne i na wszelkie odmienności spoglądało przez pryzmat szacunku do drugiego człowieka. Ja uważam siebie za osobę tolerancyjną właśnie i tego staram się uczyć Fiołka - nie poprzez wkładanie jej do głowy regułek i definicji, ale służąc własnym przykładem. Bywa, że posiłkuje się przykładami nie tylko z mojego życia, ale i tymi z książek dedykowanych dzieciom. Jednym z tytułów, który stał się zaczątkiem rozmowy o tolerancji był ten wybrany przeze mnie do dzisiejszego wpisu.


Geoffroy de Pennart, Orkiestra krowy Zosi, tłumaczył Michał Radziwiłł, Wydawnictwo Muchomor, Warszawa 2016.

Zosia jest bardzo muzykalną krową. Lubi śpiewać i występować przed rodziną i przyjaciółmi. Kiedy dowiaduje się o konkursie dla orkiestr i zespołów muzycznych postanawia spróbować swoich sił. Wyjeżdża do dużego miasta, żeby poszukać orkiestry dla siebie. Wydawało by się, że nie będzie to trudne dla kogoś, przed kim muzyka nie ma tajemnic. Rzeczywistość okazuje się jednak zupełnie inna.


Po dotarciu do miasta Zosia kupuje gazetę i odnajduje ogłoszenia o naborze do orkiestr. Próbuje swych sił między innymi u "Trawożernych Melomanów", bo przecież jest roślinożerna, ale dla pozostałych członków niewystarczająco ciężka; w "Klubie Muzycznym Zwierząt Rogatych", bo przecież ma piękne rogi, ale jak się okazuje nie takie, jak trzeba; w "Muzykalnych Kopytkach", bo może pochwalić się całkiem zgrabnymi kopytkami, ale i tu spotyka ją rozczarowanie, gdyż według członków orkiestry nie jest wystarczająco szykowna. Podobnie dzieje się w każdej kolejnej orkiestrze. Pasuje do niej według opisów, ale gdy dociera na miejsce okazuje się, że nikt nie chce nawet wysłuchać Zosi, a jedynie doszukuje się w niej nieokreślonych braków, które nie pozwalają do grupy dołączyć.




Początkowe porażki nie zniechęcają jednak Zosi. Wraz z poznanym w restauracji kelnerem Dominikiem postanawia dać własne ogłoszenie. Różni się ono od pozostałych - dwójka muzyków chce bowiem przesłuchać każdego, kto się do nich zgłosi. Ostatecznie w Orkiestrze krowy Zosi znajdują dla siebie miejsce ci, którym pozorne wady nie pozwoliły grać w innych orkiestrach.



Ta mądra książka autorstwa Geoffroy'a de Pennart w sposób przystępny zaznajamia małego czytelnika z kwestiami akceptacji i dostrzegania w innych tego, co łączy, a nie dzieli. Uczy tolerancji, ale także mówi o tym, że trzeba wierzyć we własne możliwości, nie zniechęcać się pierwszymi niepowodzeniami i przede wszystkim pozostawać sobą. Bo przecież jesteśmy różni i to jest w nas właśnie najpiękniejsze.

W książce czytania może niewiele, ale dzięki temu nie ma przeładowania treściowego, ani przerostu tekstu nad pomysłem. Sama treść jest przejrzysta, a przekaz w niej zawarty - jasny i łatwy do wychwycenia dla małego Odbiorcy. Myślę, że historia krowy Zosi przyciągnie uwagę zarówno Maluchów, którym czytają rodzice, jak i zainteresuje Dzieci znajdujące się na początku swej przygody z samodzielnym czytaniem (tekstu jest akurat tyle, by nie znudził i nie zniechęcił). A w zrozumieniu tematu pomocne są jak zawsze oryginalne ilustracje, ładnie uzupełniające całość.


Lubimy i polecamy :)

*zdjęcia ilustracji pochodzą z omawianego tytułu i są mojego autorstwa
** wpis nie jest wynikiem współpracy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za odwiedziny i pozostawiony komentarz :)