piątek, 25 sierpnia 2017

Nie siedź w domu czyli "O bardzo leniwym kocie" Franziski Biermann

Jako zaangażowani i rozważni rodzice dbamy o nasze Dzieci najlepiej jak potrafimy. Zapewniamy im warunki do wszechstronnego rozwoju, obserwujemy, by jak najlepiej ukierunkować drzemiący w pociechach potencjał, dbamy o to, by zdrowo jadły, odpowiednio długo spały i korzystały z uroków przebywania na świeżym powietrzu. W wszystkim staramy się znaleźć "złoty środek" i bardzo nie chcemy popadać w skrajności. Mimo to wciąż obserwuje się wśród coraz młodszych dzieciaków zapatrzenie w smartfony i całodzienne siedzenie w domu, najczęściej przed komputerem.

Fiołek ma pod tym względem jasno określone granice, może spędzić przed komputerem godzinę, dwa wybrane dni w tygodniu. I jej to wystarcza. Wciąż bardziej woli pojechać z nami na wieś, by założyć hodowlę ślimaków lub wyjść z koleżankami na plac zabaw, by bawić się w pilotów i obsługę lotniska. Nie muszę jej namawiać do wychodzenia z domu. Gdybym jednak musiała, pewnie częściej sięgałabym na przykład po tę książkę:


Franziska Biermann, O bardzo leniwym kocie, Wydawnictwo Alegoria, Warszawa 2010

Bohaterem tego opowiadania jest pewien kocur o imieniu Józef. Już na wstępie dowiadujemy się, że jest on zwierzęciem bardzo zapracowanym, a każdy jego plan dnia wypełniony jest po brzegi. Od godziny 10-ej rano aż do północy Józef skrupulatnie wypełnia kolejne zadania, by pod koniec dnia być zupełnie wykończonym. I nie było by w tym nic nieodpowiedniego, gdyby nie fakt, że Józef robi to wszystko nie schodząc z ukochanej sofy!



Jak to jednak w życiu bywa, kocim także, są takie rzeczy, których siedząc na sofie zrobić się nie da. Dlatego raz dziennie Józef zmuszony jest opuścić bezpieczną przystań i udać się na "koniec świata".


Aż pewnego dnia nagląca potrzeba udania się we wspomniane miejsce powoduje, że reszta dnia nie jest już taka, jak zaplanował ją Józef. Wszystko za sprawą nielubianego psa Rudiego, zapalonego piłkarza, z którym to kocur się zderza. Całe zajście tak bardzo wybija go z rytmu, że zapomniawszy po co wyszedł - wraca on na sofę. już za chwil kilka okazuje się jednak, że zderzenie z Rudim pozostawiło po sobie nie tylko niesmak, ale i... pchłę! I tutaj zaczyna się prawdziwa przygoda Józefa, który za wszelką cenę chce się pozbyć nieproszonego gościa ze swego wypielęgnowanego futerka. Zaczyna więc wprowadzać w życie kolejne plany mające mu pomóc w pozbyciu się pchły. Czesze, zupełnie gratis, pewną świnkę morską i... nic. Wyłapuje muchy, zupełnie gratis, przeszkadzające pewnej krowie i... nic. Wykazuje się szaleńczą odwagą i daje się pogłaskać, zupełnie gratis, pewnej dziewczynce i... nic. Udziela także, zupełnie gratis, lekcji śpiewu pewnej kotce i...



Józef w końcu pozbywa się pchły, ale czy jest z tego powodu szczęśliwy? Nie czuje już satysfakcji z uszczęśliwiania innych, ani przyjemnego dreszczu podczas głaskania, ani tego zupełnie nowego uczucia, które pojawiło się gdy kotka podziękowała mu za lekcje całusem. Pozostaje mu tylko jedno - odszukać pchłę, bez której kocur bardzo się nudzi! A i sofa przestała mu już wystarczać.


To książka napisana z wielką dokładnością, ze szczegółami przedstawiająca codzienność kocura Józefa i jego pogląd na to, co go spotyka. I myślę, że właśnie dzięki tej dokładności wnioski, jakie wyciąga Józef - a wraz z nim młody Czytelnik - są bardziej jasne i czytelne. W końcu świat nie został stworzony po to, by oglądać go z fotela czy kanapy i tylko przez okno A kontakt z innymi może przynieść zdecydowanie więcej pozytywnych niż negatywnych zdarzeń i odczuć. Życie trzeba przeżywać a nie przesypiać, trzeba cieszyć się tym, że każdy dzień jest inny zamiast funkcjonować według ściśle określonego planu. Różnorodność jest dużo bardziej zabawna.


Ilustracje wykonane przez autorkę opowiadania to oryginalna kreska i ciekawe uzupełnienie treści.

Podczas czytania tej książki z Fiołkiem przeszkadzało mi w niej jedynie kilka niefortunnych określeń, jakie padały z ust głównego bohatera w stosunku do niektórych postaci pojawiających się w opowiadaniu. Wierzę jednak, że owe określenia pojawiły się po to, by bardziej podkreślić przemianę, jaka zaszła w Józefie. Ostatecznie historia leniwego kota jest ciekawą propozycją dla lubiących czytać dzieci (i dorosłych też).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za odwiedziny i pozostawiony komentarz :)